7 mitów na temat miłości, które przeszkadzają nam być szczęśliwymi 

Od małego słyszymy w telewizji, czytamy w gazetach, widzimy w relacjach naszych rodziców i otaczających ludzi jak “powinien” wyglądać związek kobiety i mężczyzny. Jak należy kochać, rozmawiać, wykazywać uczucia, uprawiać seks. Za lata naszego dojrzewania kształtują się w naszej psychice pewne przekonania na temat miłości i relacji, które z czasem ugruntowują się w nas jako jedyna słuszna racja. A wszystko co wychodzi poza ramy tych przekonań wydaje się nam być sztucznym i nieprawdopodobnym. Tylko czy na pewno mają rację Ci zdaniem czy ideą kogo my sugerujemy się? Pracując wiele lat z ludźmi na sesjach hipnoterapeutycznych, zaobserwowałem wiele takich mechanizmów psychiki, które wprowadzają człowieka w błąd. 

Dlatego wytypowałem dla Was kilka mitów na temat relacji i miłości.

Mit #1 “Jeśli nie jesteście zazdrośni, nie jesteście zakochani”

Wielu z nas może pomyśleć, że odrobina zazdrości tylko wzmacnia związek, ale tak nie jest. Widać, że nawet słaba zazdrość prowadzi do kłótni i zwiększa  kontrolę partnerów/-ek nad sobą nawzajem. W końcu to wszystko zbiera swoje żniwo na jakości relacji. Jeśli uważamy, że zazdrość powstaje, ponieważ kochamy drugą osobę i nie chcemy jej stracić, mylimy się – częściej zazdrość czerpie swoje źródło w zwątpieniu w siebie. Aby się usprawiedliwić, człowiek zaczyna doszukiwać się czegoś niedopuszczalnego w zachowaniu osoby, z którą jest w związku. Warto być ze sobą szczerym: jeśli odczuwamy nawet słabe impulsy zazdrości, starajmy się wyrażać uczucia takimi, jakimi są (bez napadów złości  i zwrotów „Ty już mnie nie kochasz!”). Tylko w ten sposób zapewnimy sobie długotrwałe szczęście w relacji. 

Mit #2  “Zakochanie jest zjawiskiem fizjologicznym”

Nie całkiem. Jest to stan pod wieloma względami podobny do reakcji na zagrożenie, bowiem towarzyszy mu podwyższone uwalnianie kortyzolu i innych hormonów, które przygotowują organizm na atak lub mobilizują do ucieczki. Ze względu na to, że nowy partner / nowa partnerka pozostaje dla nas pod wieloma względami tajemniczy/-a i atrakcyjny/-a seksualnie, nasze ciało migdałowate (w mózgu) zaczyna pracować wielokrotnie intensywniej. Neuroprzekaźniki wysyłają sygnały do ​​nadnerczy, że coś się dzieje teraz ekscytującego, przerażającego i tajemniczego. Dlatego miłość w swoim oddziaływaniu na mózg jest bardzo podobna do kokainy.

Mit # 3 “Małżeństwo – to nie jest dobry pomysł”

Bardzo często w Internecie możemy natknąć się na humorystyczne obrazki ilustrujące scenki z życia rodzinnego, z których nieświadomie wyciągamy wnioski, że małżeństwo jest złe. Na przykład ostatnio widziałem zdjęcie siedzącego na ławce smutnego człowieka, który jest zmęczony i trochę zabrudzony. Podchodzi do niego inny, który – sądząc, że tamten jest bezdomny – okazuje mu wsparcie finansowe. Na dole widnieje napis: “Dziękuję, nie potrzebuję pieniędzy – nie jestem bezdomny, jestem po prostu żonaty”

Albo inny dowcip: [ojciec pisze sms-a do syna]
Ojciec: Synku, dziś jest najszczęśliwszy dzień w Twoim życiu. Baw się dobrze, zapamiętaj każdy moment tej radości!
Syn: Dzięki, tato, ale wesele mam dopiero jutro.
Ojciec: Wiem, co mówię.

Zapytasz „W czym problem?”. W tym, że taki stereotyp stanowi nośnik idei, iż małżeństwo jest trudne, bolesne i złe. Tymczasem małżeństwo samo w sobie wcale takie nie jest. To nieszczęśliwe małżeństwo jest złe. Ogromna liczba osób skarży się na swoje trudne relacje każdemu, kto jest gotowy ich wysłuchać. Czy ludzie, którzy są w szczęśliwym małżeństwie krzyczą o tym na każdym rogu? Nie. Po cichu cieszą się swoim związkiem. W ten sposób dochodzi do paradoksu polegającego na tym, że słyszymy narzekających, lecz nie docierają do naszych uszu opinie tych, którzy żyją w udanych związkach. To powoduje, że zaczynamy postrzegać takie przykre i pesymistyczne scenariusze jako normę.

Czy można zatem dziwić się, że liczna grupa mężczyzn i kobiet przejawia lęk przed związkami i  nie tylko nie jest skłonna do formalizacji swoich relacji, ale też nie wyraża gotowości do wstępowania w związki w ogóle? To nie małżeństwa należy się obawiać, ale nieszczęśliwego i bolesnego związku, który może się przytrafić. A jeśli już rzeczywiście tak się zdarzy, to warto rozgryźć (samodzielnie lub z psychologiem), co tak naprawdę dzieje się w parze, żeby poprawić jej funkcjonowanie lub dla wspólnego dobra rozstać się. Tak czy inaczej, sama instytucja małżeństwa nie jest niczemu winna.

Mit # 4 “Mężczyzna i kobieta zasadniczo się różnią”

Różne autorytety społeczne – znawcy tematu zabierający głos w telewizji i kolorowych magazynach oraz autorzy i autorki popularnonaukowych książek psychologicznych – najczęściej wypowiadają się o związkach i utwierdzają nas w przekonaniu, że mężczyźni  i kobiety diametralnie różnią się od siebie, powołując się przy tym ochoczo na tytuł (i treść) bestsellera Johna Graya “Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”. Równocześnie zapewniają jednak, że ci kosmici i kosmitki z dwóch różnych planet mimo wszystko potrafią znaleźć wspólny język, aczkolwiek jest to niezwykle trudne. Niezmiernie istotną rolę odgrywa przy tym fakt, że kobiety pragną być wysłuchane,  a mężczyźni nie powinni rozpraszać się, okazując im uwagę.

Im bardziej osoby w parze skupiają się na tym, co je dzieli, zamiast koncentrować się na tym, co łączy obie płcie, doprowadzają nie tylko do pogorszenia posiadanej relacji, ale wręcz przyczyniają się do tego, że zaczyna być ona odczuwana jako bolesna. W rzeczywistości najgłębsze potrzeby kobiet i mężczyzn wcale tak bardzo się  nie różnią. Każdy z nas, niezależnie od płci, chce być kochany i doceniany, a przy tym doświadczać wsparcia (słowem i czynem) i inspiracji, a także wolności przy jednoczesnej bliskości, jak również satysfakcji z seksu i uwagi. Zaspokajanie tych potrzeb jest znacznie łatwiejsze, gdy nie są one postrzegane  jako dojmująca powinność, lecz pragnienia żywej, emocjonalnej istoty, takiej samej jak my. Zmieńmy optykę, a wtedy na naszej planecie – zamiast Marsjan i Wenusjanek – będzie po prostu więcej ludzi z Ziemi.

Mit # 5 “Kiedy zrobię to, czego chce moja druga połówka, on / ona  to dostrzeże i odwzajemni mi się tym samym”

Każdy z nas niewątpliwie zmierzył się w życiu z tym przekonaniem. Czasami to działało, czasami nie. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chcemy, aby nasze związki się rozwijały, to czas uświadomić sobie ważne fakty: nikt, nawet najbliższa osoba, nie jest nam nic winien. Zaspokajanie jej pragnień to wyłącznie nasz dobrowolny wybór. A jeśli łączą nas z nią prawdziwe uczucia, a nie relacje na podobieństwo rynkowych, to powinniśmy nauczyć się mówić o swoich uczuciach bez oceniania. Ostatecznie możemy być odpowiedzialni tylko za swoje zachowanie, uczucia i działania. I to jest jedyna rzecz, na którą możemy wpłynąć. Pozostawmy zatem naszym partnerom/-kom swobodę reakcji na nasze wyrazy miłości.

Mit # 6 “Prawdziwa miłość wymaga nadmiernego wysiłku”

Relacja, która od samego początku jest złożona, niejednoznaczna  i zagmatwana to testowanie naszego pragnienia bycia razem.Jeżeli spróbujemy chociaż trochę zrozumieć, co dzieje się w naszym życiu, zaobserwujemy prawidłowość: dynamika i konstruktywność są tam, gdzie wszystko jest naturalne i nie wymaga nadmiernych wysiłków w celu osiągnięcia rezultatu. Możemy ćwiczyć pilates, badać cząstki subatomowe lub jeździć konno.  I jeśli tylko to wszystko okaże się dla nas jak najbardziej naturalne, to z zewnątrz będzie wyglądać tak prosto, jak to tylko możliwe. Tak samo jest w związkach. Możemy  wdawać się w interakcje nawet ze skomplikowanymi osobami i po głębokiej traumie, a mimo wszystko nie odczujemy tego. Dzieje się tak, ponieważ nasze traumy są takie same.

Pamiętajmy, że wszyscy mamy za sobą dzieciństwo. Dlatego skupiajmy się nie na cechach drugiej osoby, ale na swoich odczuciach względem niej. A jeśli zaczną się jakieś komplikacje i bezsens emocji, podejmijmy decyzję, czy zamierzamy wejść w to doświadczenie, a także zastanówmy się dlaczego i jakim kosztem. Nikt nie może zabronić nam dokonywania wyborów. Ale jeśli podjęliśmy decyzje w to wchodzić, to kierujmy się prostotą, lekkością, naturalnością i pięknem tego, co się dzieje.

Mit # 7 “Wiemy jak w 100% wygląda wizerunek idealnego partnera/ ki”

Niestety, miłość i stereotypowe myślenie to rzeczy nie do pogodzenia. Dlatego nie dziwmy się, gdy w prawdziwym życiu naszą uwagę przykuwa zupełnie inna osoba niż ta, której cechy charakteru i sylwetkę wyobrażaliśmy sobie w naszych marzeniach. Nie ma idealnych ludzi. Każdy z nas konstruuje własną listę, na której umieszcza pewne cechy charakteru, rysy człowieka, szczegóły wyglądu zewnętrznego, których poszukuje u przyszłych wybrańców. Tym niemniej faktyczne posiadanie ich wszystkich przez drugą osobę nie powinno stanowić priorytetu. O wiele ważniejsze jest to, co czujemy, gdy ta osoba jest w pobliżu, bierze nas za rękę i patrzy w nasze oczy. Jeśli sądzimy, że znaleźliśmy bratnią duszę, to co za różnica, jakiego jest wzrostu, ile waży czy jakiego koloru są jej włosy?

Kiedy człowiek staje się wolny od stereotypowego myślenia, wtedy pojęcie “losu” staje się tylko zwykłym słowem. Ponieważ człowiek sam staje u steru swojego życia, wybierając samemu swoje własne szczęście i miłość.

Autorem cyklu artykułów o relacjach jest Maksym Komar – profesjonalny Hipnoterapeuta, autor metody terapeutycznej “The Maksym Komar’s Method”.

Pracuje z problemami samooceny i wyrażaniem siebie, z konfliktami wewnętrzorodzinnymi, relacjami, zaburzeniami psychosomatycznymi.
Wierzy, że każda osoba może się zmienić, jeśli tylko tego zechce, a co więcej, może na praktyce to udowodnić.

„Podczas pracy ze swoimi Klientami wymyślam dla Nich psychologię na nowo, tworzę niepowtarzalną, optymalną strategię postępowania w każdym osobnym przypadku.”

https://maksymkomar.com