Okazuje się, że możliwości jest bez liku. Przede wszystkim ustalmy czy mamy (a zdarza się to rzadko) lub możemy mieć paragon lub fakturę zakupu. Jeśli otrzymaliśmy rzecz nową, kupioną legalnie w sklepie musimy po prostu zapytać o to naszego darczyńcę. Nie zawsze zachowa on paragon, jeśli przedmiot był tani, ale przy droższych zakupach, jeśli dodatkowo była np. pisemna gwarancja producenta, zdecydowana większość kupujących zachowa paragon. Często dzieje się to niemal automatycznie, po prostu czujemy jakiś opór by wyrzucić taki paragon „bo może się przydać”. I czasami faktycznie się przydaje.

Przed nami najtrudniejsze zadanie. Musimy poprosić darczyńcę, aby udostępnił nam paragon. Czasami jest to o tyle trudne, że ludzie niechętnie ujawniają cenę zakupu prezentu. Musimy działać delikatnie, żeby nie urazić naszego dobrodzieja.

Udało się! Mamy paragon! Przed nami otwierają się nowe możliwości.

1/ Zwrot towaru do sklepu.

Pamiętajmy, że sprzedawca nie ma obowiązku przyjąć od nas zwracanego przedmiotu. Wynika to jedynie z jego dobrej woli, szacunku dla klienta i umiłowania starej kupieckiej zasady „klient nasz pan”. Żadna awantura tutaj nie pomoże. Tę sprawę możemy załatwić tylko grzecznie i polubownie, odwołując się do kupieckiej rzetelności sprzedawcy. Czasami może być konieczny kontakt z kierownikiem działu sprzedaży lub właścicielem sklepu, gdyż sprzedawca nie zawsze będzie chciał osobiście podjąć decyzji o przyjęciu towaru. No i nie możemy zapomnieć, aby zwracany towar był w oryginalnym i nieuszkodzonym opakowaniu.

Duży problem możemy mieć, jeśli chcemy zwrócić przedmiot sprowadzony specjalnie dla nas, na nasze życzenie. Dotyczy to zwykle towarów „niechodliwych”, w nietypowych rozmiarach lub kolorach, wyjątkowo drogich bądź ekskluzywnych. Wtedy nawet najlepszy sklep może nie chcieć przyjąć zwrotu. Ale o takim ryzyku sprzedawca zwykle informuje już przy zakupie.

2/ Zwrot towaru zakupionego w sklepie internetowym lub innej firmie prowadzącej sprzedaż wysyłkową.

Jeśli od chwili otrzymania towaru nie minęło jeszcze dziesięć dni sprawa jest prosta. Nieuszkodzony przedmiot w oryginalnym opakowaniu odsyłamy sprzedawcy bez żadnych tłumaczeń. Sprzedawca ma obowiązek przyjąć zwracany przedmiot i zwrócić pieniądze. Ma na to 14 dni. Być może odliczy koszty przesyłki. To już jest nasza strata. Najważniejsze jest, aby powiadomić sprzedawcę pisemnie, iż rezygnujemy z zakupu i odsyłamy towar. Pomoże nam to uniknąć niepotrzebnych awantur.

Jeśli jednak 10-o dniowy termin już minął, co jest wielce prawdopodobne, brak bezpośredniego kontaktu ze sprzedawcą może utrudnić nam negocjacje na temat zwrotu zakupu. Ale nie jesteśmy w sytuacji beznadziejnej i warto negocjować, gdyż sklepy internetowe także dbają o swoich klientów.

3/ Wymiana towaru w sklepie.

Jeśli chcemy wymienić nasz prezent na towar w tej samej cenie a różniący się np. tylko kolorem, to sprawa jest banalnie prosta. I chyba tylko wyjątkowa nieuprzejmość sprzedawcy może temu przeszkodzić.

Wymieniając towar na droższy z dopłatą, zdajemy się na dobrą wolę sprzedawcy. Ale zwykle nie ma z tym problemu, gdyż przyjęcie od nas paragonu i jego unieważnienie oraz wystawienie nowego, to nie jest znowu aż tak wielki wysiłek. A takie drobne uprzejmości sprawiają, iż zachowamy ten sklep w życzliwej pamięci – i sprzedawcy dobrze o tym wiedzą.

Sprawa się komplikuje jeśli na zamianę wybraliśmy towar tańszy i liczymy na zwrot różnicy w gotówce. Nasza pozycja negocjacyjna jest bardzo słaba, chyba, że zrezygnujemy ze zwrotu różnicy.

 

A jeśli paragonu nie mamy?

Zwrot raczej odpada. Wymiana czasami jest możliwa, jeśli chcemy wymienić nasz prezent na inny, bardzo podobny. Ale mamy wiele innych fantastycznych możliwości!

1/ Nietrafiony ciuch wrzucamy do szafy i … czekamy aż wróci moda na ten właśnie kolor, krój lub materiał, ewentualnie aż schudniemy, przytyjemy bądź urośniemy. Jest to metoda dla cierpliwych z duuuuużą szafą.

2/ Odrobina artystycznego zmysłu pozwala niekiedy przerobić nasz prezent w prawdziwe dzieło sztuki. W ten sposób powstają istne cudeńka. Chociaż nasz talent nie zawsze zostanie doceniony przez darczyńcę.

A jeśli my nie mamy czasu lub ochoty na przeróbki, to myślę, że nasze dzieci nie odrzucą okazji do takiej fantastycznej zabawy.

3/ Możemy też zaprosić nasze dzieci do innej zabawy i ułożyć np. listę stu nowych zastosowań tej cudownej „drapaczki do pleców od wujka Heńka”. Zapewniam, że te kilkanaście minut wspólnej zabawy i śmiechu jest warte każdego nietrafionego prezentu jaki otrzymamy. Tylko błagam, nie śmiejmy się ze wspomnianego wujka Heńka i jego gustu. Nie jest to miłe i nie o to chodzi.

4/ Jeśli komuś spodoba się otrzymany przez nas prezent, wyrazi głośno swój szczery zachwyt, to nie wahajmy się mu go darować! To fantastyczne uczucie móc coś podarować. A przy okazji pozbędziemy się naszego małego kłopotu.

5/ Możemy także spróbować sprzedać nasz pechowy prezent na aukcji internetowej. Kto wie czy komuś się nie spodoba. A jeśli nie chcemy męczyć się z wyrzutami sumienia z powodu naszej niewdzięczności, to podarujmy uzyskane pieniądze na cel charytatywny. Albo jeszcze lepiej, od razu wystawmy przedmiot na aukcji charytatywnej. Jeśli uda się go sprzedać, to satysfakcja gwarantowana.

6/ Możemy też przekazać niechciany prezent jednej z organizacji charytatywnych. Ale nie róbmy tego „w ciemno”. One też nie potrzebują wszystkiego i nie wszystko je ucieszy. Lepiej zadzwońmy i spytajmy czy akurat to, co chcemy przekazać do czegoś się przyda.

7/ Prezent możemy też zawsze przepakować i podarować dalej. Chociaż nie polecam tej metody. Jest doprawdy mało elegancka.

8/ Nietrafiony prezent możemy też spróbować … polubić! Chociaż niekoniecznie musimy czynić z niego główną ozdobę salonu.

 

Przede wszystkim pamiętajmy, że najważniejsze są, mimo wszystko, intencje darczyńcy. I naprawdę nie róbmy tragedii, jeśli ktoś chciał nam zrobić przyjemność a trochę mu nie wyszło.

A jak samemu dawać prezenty? Dowiesz się z artykułów „Prezenty. Sztuka ich wręczania i … otrzymywania”  oraz Prezenty, które ranią.
 
 
Sebastian Krajewski