…Ślub był krótki, niewiele zapamiętała z całej ceremonii. Właściwie tylko moment, kiedy Antonio zakładał jej obrączkę. Z przejęcia zaczęła drżeć jej dłoń. Uścisnął ją uspokajająco i nałożył wąskie, złote kółko. I dałaby sobie głowę uciąć, że mrugnął do niej wtedy porozumiewawczo. Na koniec wziął ją na ręce i zaniósł do wynajętego auta. Z radości okrążył budynek urzędu kilka razy i pomknął jak wariat główną drogą miasteczka, trąbiąc przeraźliwie. Zatrzymał się dopiero, gdy minęli Portogruaro. Wybrał bezludny kawałek parkingu i zaprowadził ją nad rzekę.
– Zaraz wrócimy, ale chciałem w ten dzień mieć cię na chwilę tylko dla siebie – oznajmił i zaczął ją całować.
Przerwało im nieśmiałe chrząknięcie. Na niskim stołeczku siedział przystojny, starszy pan i łowił ryby. To zupełnie nie speszyło młodego żonkosia.
– Kocham tę kobietę – objaśnił całkiem spokojnie.
– Ja myślę – zauważył wędkarz. – Życzę państwu wszystkiego dobrego.
Restauracja przystrojona była setką róż, ich słodki zapach wabił gości już z daleka. Pod sufitem falowało morze różowych balonów. Większość potraw przygotował sam Toni, pomagał mu jeden z byłych uczniów. Ona została uroczyście wyproszona z kuchni.
– Masz tylko pięknie wyglądać. Odpoczywaj.
Dziś po panu młodym też nie było widać zmęczenia, chociaż do późnej nocy robił te wszystkie smakołyki.
– Weselne risotto – zaświergotała Lu.
Na ślub przyszło prawie całe Portogruaro, weselnych gości było znacznie mniej, ale i tak sala pękała w szwach. Część stoików z jedzeniem wystawiono na zewnątrz i ciepły wiosenny wiaterek rozwiewał zapachy na wszystkie strony. Mimo braku miejsca po paru godzinach ucztowania odważniejsi goście chcieli tańczyć. Lili dała znak Nanniemu i drużba włączył płytę Piazzolli.
– Czy mogę prosić pana młodego? – stanęła przed nim w powabnej, morelowej sukience.
Podniósł się z niedowierzaniem. Zaczęli tańczyć. Włożyła w to tango całą duszę. Pragnęła, żeby zapamiętał ten moment na zawsze. Lekcje z Giovannim przyniosły korzyść, ale tam nabyła tylko technikę. Teraz, w dniu swego ślubu, objęta przez kochanego mężczyznę i ośmielona szampanem prawie unosiła się nad parkietem. Stanowili z Tonim piękną parę i bez przerwy błyskały flesze. Ale żadne zdjęcie nie pokazywało gorączki ich uczuć. Namiętności i tkliwości zarazem. Oddania, pożądania i miłości.
Nika Jabłonowska, www.nika.84.pl, mail: [email protected]
Lubi zapach lawendy, dobrą herbatę, robienie konfitur, "Rok w Prowansji" na zimowe smutki, Jane Austen, kryminały Agathy Christie, gadanie przez telefon i zupę ogórkową.
O książce "Miłość z bazylią w tle": Chciałabym, żeby była miłym przerywnikiem w codzienności. Wszystkie przepisy kulinarne są sprawdzone, pochodzą z włoskiej kuchni mojej przyjaciółki. Życzę przyjemnego czytania.