Słuchajcie, nie wytrzymałam. Czytam kolejne doniesienia o strasznej, nowoodkrytej chorobie SEPSIE, "alertach" na Opolszczyźnie, i o tym, że lepiej dzieci z domu nie wypuszczać, bo mogą się w hipermarkecie zarazić, i TAAAKI nóż mi się w kieszeni otwiera.
Miałam ostatnio do czynienia z tematem poniekąd zawodowo, więc jestem w ciągu.
W ciągu owym oświadczam, co następuje:
Co to jest sepsa?
Sepsa nie jest konkretną jednostką chorobową!!! Na pewno nie jest chorobą, która ujawniła się ostatnio w Polsce wskutek działania niepojętych wrogich elementów, nie przywieźli jej żołnierze z Iraku, nie jest rodzajem broni biologicznej zafundowanej nam przez tajemniczych terrorystów, nie mamy obecnie do czynienia z epidemią sepsy, gdyż sepsa jako taka nie jest zakaźna. To pomieszanie pojęć. Choroby zakaźne – niemal wszystkie – mogą prowadzić do sepsy w pewnych ściśle określonych warunkach.
Stan ten jest znany medycynie od zarania dziejów. Dawniej zwano go po prostu „zakażeniem krwi”.
Ale może po kolei:
Sepsa – to zespół określonych objawów chorobowych, spowodowany gwałtowną reakcją organizmu na zakażenie, mogący prowadzić do postępującej niewydolności wielu narządów, wstrząsu i śmierci.
Ta mrożąca krew w żyłach definicja oznacza mniej więcej tyle, że w przypadku przełamania barier ochronnych organizmu, może dojść do rozprzestrzenienia się miejscowego zakażenia. Bakterie – bądź grzyby (grzyby też potrafią wywoływać sepsę) – przedostają się do krwi, a wraz z krwią do każdego zakamarka ciała. Punktem wyjścia może być każdy rodzaj zakażenia. Ropień na skórze (wtedy będzie to sepsa gronkowcowa, albo paciorkowcowa), zakażenie układu moczowego, zapalenie płuc. Przyczyna przełamania barier może leżeć po stronie „gospodarza” – starszy, wyniszczony chorobami organizm, lub wręcz przeciwnie – małe dziecko (do roku) o niedojrzałych mechanizmach obronnych, chorzy po przeszczepach, który otrzymują leczenie osłabiające odporność (po to, żeby organizm nie odrzucił przeszczepu, zakażeni wirusem HIV, chorzy z wyciętą śledzioną i tak dalej. Druga przyczyna – tu uwaga: naprawdę bardzo rzadka – to wyjątkowa zjadliwość drobnoustroju, który wtargnął do organizmu. Jednym z takich złośliwców są właśnie meningokoki, o których za chwilę.
– Sepsa stanowi jedną z głównych przyczyn umieralności i chorobowości w oddziałach intensywnej terapii na całym świecie. Od zawsze. Po prostu ludzie leżący na oddziale intensywnej terapii to ludzie niejako z definicji bardzo ciężko chorzy. Ich odporność jest zupełnie do kitu. Byle zakażenie i już mikroby przedostają się do krwi, i buszują po ustroju. Nie ma to nic wspólnego z meningokokami. Nie można się zarazić od takiego krewnego wizytując go w szpitalu i nie istnieje na to szczepionka. Nie należy, po usłyszeniu od lekarza prowadzącego smutnego komunikatu, że nasz krewny jest w bardzo ciężkim stanie, ponieważ wdała się sepsa, uciekać ze szpitala zakładając w popłochu maseczkę i pędzić do apteki po szczepionkę, bądź też kłaść się do łóżka czekając na śmierć.
– Wiele osób, których śmierć przypisuje się komplikacjom związanym z zabiegiem operacyjnym, urazem, chorobami nowotworowymi bądź innymi chorobami przewlekłymi faktycznie umiera wskutek sepsy. Tak było, jest, i prawdopodobnie będzie, chociaż walka trwa i wielu pacjentów udaje się ocalić.
Czym w takim razie straszą nas w dziennikach?
Na pewno nie sepsą jako taką. To pewnego rodzaju – niefortunny zreszą – skrót myślowy. Choroba, która ostatnio wzbudza tyle emocji, na którą istnieje już szczepionka (od 2005 w Europie, od roku u nas) to tzw. inwazyjna choroba meningokokowa. Może się objawiać na dwa sposoby: jako meningokokowe zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych, bądź też posocznica (czyli właśnie sepsa, ale nie jako taka, tylko jej ściśle określony rodzaj) meningokokowa.
Co to są te meningokoki?
Bakteria nazywa się ładnie po łacinie: Neisseria meningitidis. Po polsku: dwoinka zapalenia opon mózgowo – rdzeniowych. W mikroskopie wygląda jak dwa połączone ze sobą ziarenka kawy.
To, co powinniśmy wiedzieć o tym dziadostwie:
• nie znane są rezerwuary zwierzęce
• człowiek jest nosicielem
2-5-25% nosicielstwo w jamie nosowo-gardłowej, 40-80% w środowiskach zamkniętych
• źródłem zakażenia jest chory człowiek, albo bezobjawowy nosiciel – tu spokojnie, bez paniki, nosicielstwo występuje stosunkowo często 5-25% w zależności od regionu świata (ale raczej upodobała sobie kraje poniekąd muzułmańskie, na przykład radzę zaszczepić się tym, którzy pragną pielgrzymować do Mekki, lub też śladami Ojców Pustyni, gdyż o wiele częściej tego bakcyla możemy spotkać na południe od Sahary, zwłaszcza w porze suchej (szczep A), w Arabii Saudyjskiej i okolicach (szczep W135).
W naszej szerokości geograficznej jest o wiele rzadsza!
• nosicielstwo trwa tygodnie, miesiące, do roku. Lepiej się nie całować z przystojnym, czarnookim narzeczonym który powrócił z Mekki przez ten czas – albo się zaszczepić. Po szczepieniu nie całować się od razu po wyjściu z przychodni! Nabywanie odporności trwa co najmniej 10 dni, optymalnie do trzech tygodni.
• UWAGA!!! Zakaźność jest niewielka!!! – podczas epidemii choruje1/1000-5000 tych, których skolonizował bakcyl. Podczas epidemii! W normalnych warunkach dużo, dużo mniej. Epidemie występują raczej w wyżej wymienionych egzotycznych regionach.
• zapadalnośćw krajach rozwiniętych (my podobno jesteśmy rozwinięci, chociaż można w to niekiedy zwątpić, zwłaszcza oglądając wieczorną Panoramę) 1-3/100 000 mieszkańców. To bardzo ważna informacja, zapamiętajcie ją.
• okres wylęgania 2-10 dni
• najwięcej zachorowań- I kwartał, najmniej – późne lato. To też ważna informacja, wyjaśnię za chwilę.
Meningokoki – nabywanie nosicielstwa
– tam, gdzie zachorowało np. dziecko
• w środowisku zamkniętym – internaty, koszary, przedszkola
• wyższe: w zimie, u mężczyzn, palących (rzucenie palenia jest skuteczniejszą obroną przed meningokokami, niż szczepionka która nie działa na jeden z podstawowych, wywołujących 30% zachorowań, szczepów!!!), oraz po usunięciu migdałków.
• UWAGA – INFORMACJA NAJWAŻNIEJSZA: częste i bliskie kontakty (całowanie, wielokrotne używanie tych samych sztućców, zwyczaj palenia jednego papierosa przez kilka osób) SĄ NIEZBĘDNE DO ZAKAŻENIA!!! Dzieje się tak dlatego, że bakteria ta, aczkolwiek paskudna, nie może żyć poza organizmem gospodarza, albo żyje bardzo krótko (maksymalnie do kilku minut). Dlatego też ta choroba jest nieporównywalnie mniej zakaźna, niż grypa, czy inne rodzaje popularnych infekcji. Nie można się zarazić przez przebywanie z osobą chorą w jednym pomieszczeniu! Przypadki zarażenia się poprzez jednorazowe „picie z jednego kubeczka” są niezmiernie rzadkie!!!
Jeśli już ktoś zachoruje – jak rozpoznać chorobę?
Jest kilka postaci chorób wywoływanych przez te wstrętne bakcyle:
• choroba gorączkowa samoistnie ustępująca
• zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, często z zapaleniem. gardła, ucha, zatok
• ostra posocznica – różne typy: A B C W135 Y: wysypka, wybroczyny krwotoczne na skórze, martwica..
uszkodzenie wielonarządowe, DIC, wstrząs septyczny.. śmierćpo 8-12 godzinach od początkowych objawów
• piorunująca posocznica – zespół Waterhouse-Fridrichsena
• rzadko: zap. stawów, kości, osierdzia, płuc, cewki moczowej, odbytu, pochwy, szyjki macicy
To z wykładu, a teraz po ludzku:
W przypadku najgroźniejszej postaci choroby, czyli posocznicy, objawy obejmują co najmniej kilka z poniższych:
– nagła wysoka gorączka (40 st C lub więcej)
– dreszcze
– silny ból głowy
– duszność, ciężki, niespokojny oddech
– jeśli wystapi zapalenie opon (może, ale nie musi towarzyszyć posocznicy) – sztywność karku (chory nie jest w stanie przygiąć brody do klatki piesiowej)
– ból stawów
– nudności i wymioty
– senność, splątanie (chory nie bardzo wie, co się z nim dzieje, ciężko kojarzy)
– może dojść do utraty przytomności, drgawek
– wysypka: ważne, bo to najczęściej objaw, który nasuwa podejrzenie tej choroby – wysypka jest drobna, czerwona bądź sinawa, na kończynach i tułowiu, nie ustępuje pod wpływem ucisku (bardzo typowy objaw, żeby go stwierdzić, wystarczy kawałek szkiełka (nieostrego) przycisnąć do wykwitów wysypkowych – jeśli zblednie to spoko, jest dużo chorób powodujących taką wysypkę, niekoniecznie groźnych, jeśli nic, ani trochę – pędzić do lekarza. Zazwyczaj i tak jesteśmy już w drodze chociażby z uwagi na gorączkę 40 st. C. Oraz na fakt, że prawie każdą wysypkę nieznanego pochodzenia warto zaprezentować lekarzowi, blednącą czy nie. Powiedzmy, że jeśli nie blednie, to pędzimy cztery razy szybciej.
– u niemowląt uwypuklone, pulsujące ciemiączko
Czy meningokoki szaleją po Polsce…
No właśnie. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Otóż w Polsce meningokoki są. Ale w małych ilościach. Posocznicę wywołują, a jakże, zapalenie opon też, ale – powtarzam – jak wyżej.
Żeby nie być gołosłownym, przytaczam dane z Państwowego Zakładu Higieny. Od 2004 każdy przypadek podlega obowiązkowej rejestracji.
W tabelce, której niestety nie umiem skopiować 🙂 są dane dla poszczególnych województw, przytoczę przykładowe – zwróćcie proszę uwagę na zachorowalność ogółem!
Liczby bezwzględne
2006: choroba meningokokowa ogółem – 201 przypadków, z czego posocznica 139. W województwie małopolskim odpowiednio 29 i 19, wielkopolskim 13 i 9, sląskim 29 i 17, opolskim 10 i 4
2005: choroba meningokokowa ogółem: 223 przypadki, posocznica -125. Małopolskie 21 i 16, wielkopolskie 7 i 1, śląskie 27 i 17, opolskie 0 i 0.
A teraz proszę o uwagę: rozmawiamy cały czas o zjawisku, które występuje w Polsce na poziomie około 200 przypadków rocznie. To znacznie mniej niż ilość złamań ręki o własnego męża, zadławienia się kęsem przy obiedzie, nie mówiąc już o innych jednostkach chorobowych. Biorąc pod uwagę ilość Polaków pracujących na budowach w kraju i za granicą, przypuszczalnie mniej niż oberwanie w łeb czerwonym pustakiem o szerokości 30 cm.
Druga uwaga: według danych z Państwowego Zakładu Higieny
(PZH) zapadalność na meningokokowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych w roku 2004 wynosiła 0,3/100.000 mieszkańców, a na choroby meningokokowi ogółem 0,54/100.000, a w roku 2005 odpowiednio 0,33/100.000 i 0,55/100.000. Dane te są co najmniej 2 krotnie niższe, niż wyliczone dla krajów Europy Zachodniej, co może wynikać z NIEDOSZACOWANIA DANYCH.
Mówiąc brutalnie, mniejsza zachorowalność niż w Europie Zachodniej wynika z wcześniejszych pomyłek diagnostycznych, wskutek których posocznica meningokokowa była rozpoznawana jako coś zupełnie innego, co nie oznacza, że jej nie było, i że ludzie na nią nie umierali.
No właśnie.
Czy obecnie przeżywamy wzrost zachorowań na schorzenia wywołane przez meningokoki?
Poniekąd tak – w ostatnich trzech miesiącach. „Wzrost” oznacza kilka (literalnie) przypadków więcej, niż w miesiącach, czy też latach ubiegłych.
Przyczyny wzrostu mogą być oczywiście różne, niektóre możemy określić na sto procent. Są wśród nich.
– jeśli chodzi o wzrost w skali miesięcy: trwa właśnie pierwszy kwartał roku. To typowy okres wzrostu zachorowań.
– wskutek zwrócenia uwagi pacjentów i lekarzy na zjawisko, wzrasta rozpoznawalność. I będzie wzrastać, aż osiągnie poziom typowy dla naszej szerokości geograficznej, po prostu. Dziś już nie istnieje lekarz, który nie słyszał o „strasznej sepsie”. A jeszcze dwa lata temu zapewne istniał.
– mamy za sobą wyjątkowo ciepłą zimę, przyjazną dla bakcyli. Wzrosła zachorowalność WSZYSTKIEGO. Z chorób zakaźnych, mam na myśli. Chociażby przypadki zapalenia płuc, zaręczam osobiście, wyjątkowo się nawarstwiały i spiętrzały w okolicach grudnia.
Oczywiście nie mogę wam zagwarantować, że nie istnieją inne przyczyny. Nikt nie może. Ale…
– jest jeszcze jedna, najważniejsza przyczyna i muszę ją wyartykułować, bo mnie szlag na miejscu trafi, jak jeszcze raz usłyszę o panice i kordonach sanitarnych.
W zeszłym roku na rynek weszła szczepionka przeciw meningokokom. Nie jest refundowana, między innymi dlatego, że jest bardzo, ale to bardzo kosztowna, oraz dlatego, że wskutek niewielkiej zakaźności choroby (przypominam: w naszym klimacie tylko w zamkniętych, ograniczonych grupach: akademiki, koszary itp.) wskazania do szczepienia są również ograniczone.
Kampania marketingowa trwa.
W takim razie: szczepić się, czy nie?
Trudno o jednoznaczne wytyczne, choroba jest poważna – trudno temu zaprzeczać, chociaż szanse zakażenia się są niewielkie.
Po prostu przytoczę amerykańskie wskazania do szczepienia, dobrze? Opracowane przez zespół ekspertów.
Szczepionka jest zalecana szczególnie dzieciom w okresie pokwitania, najlepiej w 11-12 roku życia. Nastolatki, które nie zostały wcześniej zaszczepione, można zaszczepić pojedynczą dawką w chwili rozpoczynania nauki w szkole średniej. Dotyczy to szczególnie osób, które wybrały szkoły z internatem.
U dorosłych, szczepienie jest zalecane w przypadku osób szczególnie narażonych na choroby wywołane przez meningokoki:
– planujący zamieszkanie w akademiku lub internacie
– osoby z usuniętą (najczęściej pourazowo) śledzioną (ten stan obniża odporność ogólną)
– osoby ze schyłkową chorobą powodującą upośledzenie odporności
– osoby pracujące w laboratoriach w których prowadzone są badania nad bakterią N. meningitidis
– osoby wybierające się w podróż do krajów o podwyższonym ryzyku zachorowania (Arabia Saudyjska, Afryka sub-Saharyjska)
– żołnierze w służbie czynnej, rekruci
– każdy kto miał do czynienia z chorym w przypadku lokalnej epidemii
Co robić, jeśli nie byłem zaszczepiony, a natknąłem się na chorego?
Z uwagi na powagę schorzenia, zalecane są następujące środki ostrożności, pomimo niewielkiej zakaźności:
– Osoby, które miały kontakt z chorym na chorobę wywołaną przez meningokoki, powinny natychmiast udać się do swojego lekarza, w celu otrzymania antybiotyku (podaje się go „osłonowo” , na wszelki wypadek, i jest to najskuteczniejsza forma ustrzeżenia się przed zachorowaniem, należy to zrobić najszybciej, jak to możliwe – pamiętajcie, że choroba potrzebuje jedynie 2-10 dni, aby się rozwinąć
– należy obserwować swój organizm w ciągu najbliższych 10 dni od kontaktu z chorą osobą, w kierunku objawów chorobowych które podałam powyżej, nawet jeśli przyjęło się antybiotyk
– skontaktować się z lekarzem pierwszego kontaktu natychmiast po wystąpieniu: jakiejkolwiek gorączki, silnego bólu głowy, a przede wszystkim jeśli pojawi się wysypka
Poza tym, tytułem podsumowania.
– Nie pal! Bo sobie osłabiasz bariery w nosogardzieli, i meningokoki mają cię jak na tacy…
– Jeśli już palisz, to pal własne, nie bierz „macha” od byle kogo. Skąd wiesz, czy nie plątał się ostatnio po Saharze, albo nie plątała się jego sąsiadka, z którą też chętnie pali jednego na spółkę.
– Mój kufel moją twierdzą. Tak samo kanapki, kubeczki i butelki z winem prostym. Żadnych gwintów.
– Całuj się wyłącznie z tymi, których przeszłość, przynajmniej w skali miesiąca jest ci znana
– Dbaj o swoją odporność. Skoszarowani rekruci nie dość, że palili jedną faję na grupę, to jeszcze obniżali sobie odporność na wszelkie możliwe sposoby, od obowiązkowego taplania się w błocie, poprzez kaca pospolitego ciągłego. No i mają.
– Nie ulegaj panice, po prostu znaj objawy choroby, uważnie obserwuj siebie i innych
– A niesfornego nastolatka lepiej zaszczep. Niedojrzałego emocjonalnie członka rodziny, który uwielbia popijać z kumplami jabola na świeżym powietrzu, najlepiej z gwinta, opcjonalnie również…
… a wszystko będzie dobrze.
Co do cudownego zbiegu okoliczności w postaci "wzrostu" zachorowań z wejściem na rynek szczepionki, nie będę się przecież wypowiadać, bo mi nie wypada.
Sapienti sat, jak drzewiej powiadali.
Pozdrawiam!
MM
Źródła:
1.Meningococcal Disease, Public Health Seattle and King County fact sheet
2. Vaccine Information for the public and health professionals, Immunization Action Coalition
3."Zachorowania na posocznicę meningokokową w latach 2003-styczeń 2007 r.”
Materiały dla prasy. lek ElŜbieta Król- Pakulska
4.Diagnostyka zakażeń meningokokowych (konspekt z wykładu, Stefania Giedrys-Kalemba
Katedra i Zakład Mikrobiologii i Immunologii, Pomorska Akademia Medyczna
5.Posocznice-aspekt medyczny zachorowań Jolanta Niścigorska-Olsen
6. oraz wykład prof. Piotra Heczko z Katedry Mikrobiologii CMUJ 🙂
Odnośnik do oryginalnej publikacji: http://www.virango.pl/node/3770
© mamaderka 10.05.2007, wszystkie prawa zastrzeżone.
Zezwalam na publikację artykułu w innych mediach pod warunkiem podania autora i źródła