Jak usunąć bioenergetyczne blokady z organizmu?

Fałszywa informacja jest fizjologicznym „wirusem”  elektromagnetycznym zakłócającym pracę i sprawność komórek. Udowodniły to prace laureatów nagrody Nobla z 1991 r. Szwajcarów Rubbia i Muheima.
 
Odkryli oni w organizmie ludzkim istnienie prądów elektrycznych o bardzo małym napięciu i natężeniu przenoszących informacje fizjologiczne.
 
Okazuje się, że elektromagnetyczny „wirus”  może zostać usunięty z organizmu elektronicznie. Współczesna elektronika jest w stanie ustalić prawidłowe dla naszego organizmu promieniowanie elektromagnetyczne, rozpoznać błędy bioinformacyjne i usunąć je dzięki poprawnej fali elektromagnetycznej. Nie jest to jeszcze typowy „przeszczep informacyjny”, o którym wcześniej wspominaliśmy, ale niezwykle ciekawa próba, swoista „prapremiera” zastosowań nowych zdobyczy nauki.
 
Przywracanie zdrowia jawi się więc w tym kontekście jako działanie dwóch czynników:
 
1.  „skasowanie” magnetycznej informacji o chorobie (informacji nieprawidłowej),
 
2.  „nagranie” nowej, prawidłowej informacji, czyli magnetyczne ukierunkowanie krwi, prawidłowa polaryzacja komórek, właściwy stan napięcia na ich powierzchni itd.
 
Odkrycia te z pewnością zostaną wykorzystane w celu wzmocnienia układu immunologicznego (na temat działania systemu odpornościowego piszę w opracowaniu „Tajemnice suplementacji odżywiania”).
 
Układ ten traktowany na gruncie biochemii ma prostą zasadę: pojawia się zagrożenie w postaci antygenu (obcego białka), więc organizm produkuje przeciwciała niszczące intruza. Niewielkie nawet skażenie organizmu obcym białkiem powoduje natychmiastową reakcję układu odpornościowego.
 
A może wykorzystać do obrony organizmu mikrofale? Może należy wprowadzić do immunologii zjawisko rezonansu lub dysonansu  częstotliwości fali całego własnego organizmu z falą pochodzącą z otaczającego nas środowiska? Może na atak „elektromagnetycznych wirusów” należy odpowiedzieć oddziaływaniem „elektromagnetycznych przeciwciał”?
 
Wyjaśnijmy tylko, że częstotliwość rezonansowa – jest to naturalna częstotliwość drgań ciała. Jeżeli w pobliżu ciała powstaje np. dźwięk o dokładnie takiej samej częstotliwości, ciało pochłania wówczas energię fali dźwiękowej i drga zgodnie z nią. Jest to właśnie zjawisko rezonansu.
 
Chory lub osłabiony organ, układ (a w zasadzie cały organizm) zmienia częstotliwość drgań. Terapia polegałaby na „naprawieniu” zniekształconej częstotliwości poprzez swoiste „nastrojenie” odbiornika, jakim jest organizm, przy użyciu sygnałów wzorcowych z nadajnika technicznego.
 
Podobnie stymuluje się przecież pracę serca zsynchronizowaną z jego normalnym rytmem przy użyciu rozrusznika serca. Można by więc zasilać organizm, (a w zasadzie „kwantowe złącza życia” –  W. Sedlak) rezonansową częstotliwością.
 
W każdym razie biochemiczna odporność organizmu ma ściśle współgrać z elektromagnetyczną swoistością. Organizm reaguje bowiem na mikrofale, które nie są dla niego obojętne. Podstawą reakcji jest najprawdopodobniej oddziaływujące pole magnetyczne. Dowodów na wpływ mikrofal na organizm jest mnóstwo – mówiliśmy już o tym. Przypomnijmy tylko, że np. zależy od nich m.in. ilość płytek krwi obwodowej, ilość serotoniny i histaminy, wielkość komórek tucznych w tkance łącznej itp.
 
Podobne założenia dotyczące zwalczania zagrożeń przy użyciu biorezonansu i mikrofal dotyczą również alergii i wszelkich nietolerancji organizmu (piszę o tym w dalszej części przy omawianiu wpływu magnetostymulacji na alergie).

Wróćmy jednak do blokad energetycznych. Usunięcie tych blokad oznacza  regulację procesów leczenia w postaci samoodnawiania się organizmu. Jednocześnie prof. Glombek, podobnie jak i inni naukowcy, pojmuje energię elektromagnetyczną jako nośnik  dla przenoszenia informacji bioenergetycznej, która działa nie za pośrednictwem materialnych preparatów (leków), lecz poprzez sygnały niematerialne.
 
Wreszcie pola magnetyczne mają bezpośredni związek z układem nerwowym.
 
Potwierdziło to sensacyjne odkrycie naukowca prof. Josepha C. Kirschwinka z California Institut of Technology w Pasadenie (USA), który wykazał, że w ludzkim mózgu istnieje znaczna ilość mikroskopijnych magnesów naturalnych, na które można wpływać impulsami magnetycznymi. Najprawdopodobniej pełnią one rolę swoistych „neuronowych kompasów” – podobnie jak u ssaków (np. wieloryby, delfiny) i ptaków, które w swych wędrówkach kierują się polem magnetycznym Ziemi.
 
Magnesy te – to tzw. magnetosomy o wielkości 20 nm (nanometrów), czyli 20 x 10-9 m (dwadzieścia miliardowych metra). Zresztą nawet pojedyncze elektrony są przecież mikroskopijnymi magnesami, które można ustawiać w różnych kierunkach dzięki tzw. spinowi, tj. wewnętrznemu momentowi pędu.
 
Na magnetosomy i elektrony oddziałują m.in. energie przybywające z kosmosu, takie, jak  elektroniczne impulsy, fotony, słoneczne protuberencje, fale magnetyczne i elektroniczne oraz promienie słoneczne.
 
A czym są te promienie, jak nie promieniowaniem elektromagnetycznym? Wielkie fale energii wnikają więc do wnętrza naszych czaszek i dzięki procesowi elektromagnetycznemu, zostają zatrzymane przez te maleńkie magnesy w naszych mózgach. Zmiana pól elektromagnetycznych wywiera na nasze ciało wyjątkowo głęboki wpływ.
 
W tym kontekście można zastanawiać się nad jakością tych skutków…