Jak myśli przedszkolak?

Piotruś, lat 3,  przy obiedzie krzyknął do wszystkich zachwycony – „wczoraj idziemy do kina!” . Mama Piotrusia, uśmiechając się serdecznie do swojego zdezorientowanego męża, przytuliła synka ze słowami: „tak Piotrusiu, jutro idziemy do kina”.  Malec uradowany pobiegł do swoich klocków, a mama zaczęła się po raz kolejny zastanawiać nad tym, jak bardzo jej sposób myślenia różni się od tego, co dzieje się w głowie Piotrusia.

Wszyscy wiemy, że przedszkolaki myślą inaczej niż dorośli. Na czym jednak te różnice polegają?

boy-958457__180

Zacznijmy od tego, że nasze maluchy trochę inaczej postrzegają upływ czasu. Wczoraj, dziś, jutro – cóż to za różnica dla Piotrusia! Dość niejasne są dla niego pojęcia godziny, miesiąca czy – uwaga – chwili. Nie oczekujmy więc, że maluch bezbłędnie zrozumie nasze polecenie – „zrób  to za chwilę” lub uspokoi się, gdy powiemy „przyjdę do Ciebie za moment”. Zamiast słynnego „za chwilę” mówmy: zabawki posprzątamy teraz, pobawię się z Tobą piłką jak skończę jeść, czyli – albo działamy tu i teraz albo odnosimy się do konkretnego działania.

Nie tylko jednak spojrzenie na czas w myśleniu przedszkolaka zadziwia.  Kolejną fascynującą cechą u dzieci w tym wieku jest skłonność do przypisywania cech ludzi zwierzętom i przedmiotom, często nawet „przerzucanie” na nie swoich myśli. A więc „misiu płacze, bo boi się ciemności”, „samochód się spieszy”, a „chomik się obraził i nie chce się bawić”.  A my? Jak najbardziej pozwalamy maluchowi na „uczłowieczanie” wszystkiego dookoła. A dodatkowo możemy z tego skorzystać. Jeśli „misiu”  źle się czuje, gdy nie ma światła, to może warto porozmawiać z dzieckiem i pozwolić mu wytłumaczyć, dlaczego „z misiem” tak jest. To doskonała metoda, by poznać czasem lęki czy wątpliwości naszej pociechy, ale również  – zachęcić ją do czegoś. Może malec chętnie spróbuje nowej zupki, gdy dowie się, jak bardzo smakowała ona misiowi?

boy-1312756__180

Intrygujące w myśleniu dziecka, o czym większość z nas nie ma zielonego pojęcia, jest rozumienie stwierdzenia „tyle samo”.  Tyle samo soku jest w dwóch zupełnie różnych szklankach tylko wtedy, gdy poziom płynu w obu z nich jest równy – na tej samej wysokości. Porcje makaronu są równe wtedy, gdy zajmują tyle samo miejsca na talerzach, nawet jeśli jeden talerz jest głęboki i okrągły, a drugi – kwadratowy i bardzo duży. Dziecko rozumie to, co widzi – tu i teraz. Tak więc gdy chcemy rodzeństwu dać „po równo” czekolady, to dajemy identyczne kawałki! Jeśli jedno z nich dostanie 2 kostki w jednej części, a drugie przełamane, to awantura gotowa – dwa kawałki to „na pewno więcej” niż jeden! Drobna podpowiedź – 3 krople niezbyt smakowitego lekarstwa lepiej podać na dużej łyżce niż na łyżeczce – malec będzie przekonany, że faktycznie musi połknąć tylko odrobinkę, a nie „całą łyżkę”.

Kino było ogromną frajdą dla całej rodziny. Po bajce wszyscy usiedli w domu i jeszcze raz przypominali sobie losy głównego bohatera.  Wtedy właśnie Zosia, starsza o rok siostra Piotrusia, spytała: Mamusiu, a jak to się dzieje, że widać bajki w kinie?…. Temat „wieku pytań” to już zupełnie inna historia. Czy, kiedy i jak odpowiadać na pytania maluchów – o tym w kolejnych poradach.

Autorami porad dla Kreatywki są psycholożki prowadzące Akademię Psychoedukacji i Samorozwoju APIS w Poznaniu.

www.kreatywka.pl