Pewnie każdy z nas ma chwile, które wie, że zmarnował. Nie piszę o takich momentach, gdy oddajemy się słodkiemu leniuchowaniu, aby odpocząć. Chodzi mi o te momenty, po których jesteś bardziej zmęczony niż przed. O te, w których nie robisz nic, czyli ani nie pracujesz, ani nie odpoczywasz. Wiesz, o czym piszę?

Życie przepływa nam przez palce często z dwóch powodów:
1.nie mamy wyznaczonego w nim celu
2.nie planujemy naszego czasu nawet w zakresie kilku najbliższych dni.

Och, wiem, wielu powie: „przecież w poniedziałek idę do dentysty, we wtorek na randkę, a w środę…” tylko jak to się ma do marzeń, pragnień, celu życia. No właśnie: NIJAK.

Wyznaczanie celów życiowych i tych wielkich i tych mniejszych to właściwie sztuka. Sztuka konsekwencji.
Pisze o tym szerzej w swoim serwisie internetowym http://www.kaizen-edu.com/artmarnczas.html
tutaj tylko wspomnę, że wyznaczone przez Ciebie cele muszą spełniać kilka warunków, aby były dla Ciebie atrakcyjne, możliwe do osiągnięcia i aby nic wewnętrznie nie blokowało Cię w ich osiągnięciu (oj nasz własny umysł niekiedy potrafi być niezłym sabotażystą chociażby na pierwszej randce z piękną dziewczyną, gdy chcesz wypaść wspaniale a jąkasz się i dukasz coś niezrozumiale). A jest to sztuka konsekwencji, bo po ich wyznaczeniu trzeba konsekwentnie je wprowadzać w życie.

Planowanie czasu jest podobne, choć mniej dalekosiężne. Wymaga jednak także konsekwencji, choć jest ona o tyle łatwiejsza, że od razu widzimy efekty.
Pamiętam jak pewnego razu moja Żona żaliła mi się w e-mailu z pracy, że nie jest w stanie po urlopie ogarnąć wszystkich tematów które się nazbierały… Napisała, że załatwia wciąż i wciąż nowe sprawy i ma poczucie że końca nie widać… Bardzo frustrujące uczucie. Prawda?

Poradziłem Jej to co zaraz poradzę i Tobie:
„Posegreguj zadania!”
I w następnym e-mailu dostałem słowa wdzięczności, bo świat stał się piękniejszy 😉 Czy zadań Małżonce ubyło? Nie sądzę, na pewno jednak już wiedziała dokąd zmierza i jaką drogę najlepiej obrać.
Już nie było wielkiego stołu pełnego nie kończących się papierów, setek spraw do załatwienia, nużących, w których dodatkowo jakże ciężko się połapać. Aż strach człowieka bierze z iloma bardzo ważnymi rzeczami się nie upora i jakie konsekwencje to zwali na jego głowę! 🙁
Teraz widziała tylko np. 50 spraw do załatwienia. Do godz 15:00 musiała załatwić te najważniejsze, czyli 25%, reszta tematów może poczekać na następne dni, nie są aż tak pilne. A po południu do kina! 🙂

Przeczytaj jeszcze raz dwa powyższe akapity, ale osobno, po kolei. Każdy z nich odzwierciedla inny sposób myślenia: pierwszy człowieka niezorganizowanego, drugi człowieka który wie co go czeka w danym dniu, bo zorganizował go sobie sam i panuje nad nim.

Od lat stosuje tzw. „System ABC”. Jest według mnie najprostszy i najwydajniejszy. Polega on na prostej segregacji zadań na dany dzień, tydzień, ale proponuje skoncentrować się na zadaniach w danym dniu (w kontekście oczywiście naszych długo i krótkofalowych celów życiowych).
Siądź rano przemyśl te sprawy które masz dziś załatwić.
Pamiętaj! 30 minut poświęconych na planowanie oszczędzi Ci wiele godzin w ciągu dnia!
Na kartce (ja to robie w palmtopie, bo tu mam wszytko) napisz sobie
A
B
C
„A” czyli A1, A2, A3… to sprawy najpilniejsze które musisz dziś załatwić i w zasadzie możesz nie brać się do niczego innego dopóki Twoja lista „A” w dniu dzisiejszym nie będzie pusta! Za niezałatwienie dziś „A” grożą Ci konsekwencje sam wiesz jakie…
„B” czyli B1, B2, B3… to sprawy które warto w dniu dzisiejszym załatwić, jeżeli jednak nie zdążysz dziś ze wszystkimi „B”, to nikt Ci „głowy nie urwie” 😉 Ale pamiętaj, że te sprawy powinny być załatwione w najbliższych dniach.
„C” czyli C1, C2, C3… to sprawy do załatwienia które po prostu mogą sobie poczekać. Tzw. „nic pilnego”. Jeżeli zdążysz dziś z swoimi A i B to zajmij się i C. Jeżeli z dwóch pierwszych czegoś nie zdążysz zrobić, to C sobie dziś podaruj.

W dniu następnym robisz rano kolejną listę swoich ABC. Zwróć uwagę, że niezałatwione B z wczoraj zmieniło się tym razem w A, być może jako A wskoczyło nawet jakieś wczorajsze C, bo sobie na przykład przypomniałeś, że ten podatek na który miałeś jeszcze czas trzeba dziś opłacić, bo właśnie jest ostatni dzień kwietnia 😉

W filmie „Papillon” ( z 1973r. reż. Shaffera) główny bohater ma widzenie sądu, który właśnie skazuje go na długoletni wyrok. Człowiek krzyczy, że to nie była jego wina, że go wrobili… Na to sędzia odpowiada, że skazuje go nie za morderstwo, ale za zmarnowane życie… Papillon odchodzi powtarzając „winny”…

Jestem pewien, że stosując rady z tego artykułu nie zmarnujesz swojego życia. Co więcej zaczniesz nad nim panować wiedząc dokąd zmierzasz i w jakim punkcie drogi aktualnie się znajdujesz.
Jeżeli będziesz miał pytania, napisz do mnie. Życzę Ci szerokiej i wygodnej drogi! 🙂

Sądzę, że zasadne będzie przeglądnięcie w kontekście mojego artykułu książki Małgorzaty Dwornikiewicz „Ja i cele” http://cele.zlotemysli.pl. Tu możesz ściągnąć darmowy, obszerny fragment tej ksiazki http://www.kaizen-edu.com/pliki/celefree.pdf
 
 
Dariusz Boniukiewicz