Kocha, lubi, szanuje… A może zdradza?!

 

Przez wieki mężczyźni wychodzili z założenia, że Bóg stworzył płeć piękną dla nich, aby była im pomocą , podporą i radością. Kobieta miała za zadanie towarzyszyć wiernie swojemu mężowi. Dziś wielu mężczyzn zmieniło nieco pogląd na ten temat. Kobiety zawsze miały przewagę nad mężczyznami w sferze rodzicielstwa. Jak głosi znane polskie przysłowie „ Tylko kobieta nie może być rogaczem”. Pierwowzór tej mądrości ludowej odnajdujemy w Rzymskim „Pater semper incertus” czyli ojciec zawsze niepewny . Mężczyzna stu procentowej pewności swojego ojcostwa nie ma tak naprawdę nigdy. Wiele kobiet wykorzystuje ten fakt , dlatego też nauka daje mężczyźnie broń do walki o prawdę.

 

Przez całe tysiąclecia nie było możliwości ustalenia bądź wykluczenia ojcostwa. Nauka bowiem nie dysponowała narzędziami czy metodami, które mogłyby dać klarowną odpowiedź na pytanie czy jestem biologicznym ojcem tego dziecka. ? Przez ten cały okres czasu ojcostwo opierało się na słownych deklaracjach i doszukiwaniu się podobieństwa u potomstwa, co często bywało bardzo złudne. W XX wieku zaczęto powszechnie stosować metodę badania grup krwi, która pozwalała jedynie z dużym prawdopodobieństwem wykluczyć ojcostwo i nie nadawała się do jego potwierdzania. Na drodze do odkrycia prawdy przez Panów stało także prawo, które automatycznie uznawało ich za ojców dzieci, które urodziły się w czasie trwania małżeństwa bądź do 300 dni od jego zakończenia. Sytuacja odwróciła się na początku lat 90 za sprawą pojawienia się badań DNA i coraz lepszego dostępu do nich . Wyniki tych testów pozwalają na wykluczenie ojcostwa ze 100 % pewnością oraz potwierdzenie z prawdopodobieństwem 99,999% przy założeniu, że matka i domniemany ojciec nie są ze sobą spokrewnieni , oraz że domniemany ojciec nie ma brata- bliźniaka jednojajowego.

 

Ustalanie ojcostwa za pomocą testów DNA stało się bardzo popularne w wielu krajach. Dzieje się tak za sprawą przeprowadzonych badań, które pokazują jak często mężczyźni wychowują nie swoje dzieci. Brytyjski antropolog Robin Baker w książce „Wojna plemników", opublikowanej w połowie lat 90., podał wyniki badań francuskich i amerykańskich genetyków, z których wynikało, że co dziesiąte dziecko na świecie nie jest wychowywane przez biologicznego ojca. Z badań Rafała Płoskiego, genetyka z warszawskiej Akademii Medycznej, wynika, że w naszym kraju 7-8 procent dzieci wychowują mężczyźni nie będący ich biologicznymi ojcami. Z kolei badania przeprowadzone w 2003 roku we Francji dowodzą, że nawet 15 procent przychodzących na świat dzieci ma innych biologicznych ojców niż mężowie ich matek. Podobnie jak wśród ludzi jest zresztą w świecie zwierząt. Na przykład wśród monogamicznych gibonów ten odsetek wynosi 15-16 procent.

 

Problem niepewnego ojcostwa jest już od dawna dostrzegany. Szekspirowski bohater „ Pieśni zimowej” – król Leontes był chorobliwie zazdrosny o swoją żonę i wypierał się swego ojcostwa. Zapewniło mu to nie tylko miejsce w klasycznej literaturze, ale także w podręcznikach psychiatrii. O mężczyznach, którzy nie dowierzają, że są ojcami swoich dzieci mówi się, że cierpią na zespół Leontesa .Także biblijny król Salomon zetknął się z tym problemem. Dwie kobiety twierdziły, że są matkami tego samego niemowlęcia. Zaproponował więc aby podzielić dziecko na pół. Prawdziwa matka w trosce o swoje maleństwo postanowiła oddać je drugiej kobiecie. Dziś rozwiązanie tego problemu byłoby o wiele łatwiejsze a wnioski znacznie pewniejsze. Przeprowadzenie testów DNA pozwoliłoby na jednoznaczne stwierdzenie pokrewieństwa. Podobna sytuacja miała miejsce po katastrofie na Sri Lance. Ocalał wówczas mały chłopiec , który przeżył w osamotnieniu trzy tygodnie na plaży. Aż dziesięć kobiet, których synowie byli w podobnym wieku i zaginęli w tej okolicy twierdziło, że ów chłopiec jest ich dzieckiem. Lekarze rozstrzygnęli tę sprawę przeprowadzając testy DNA. Jeszcze jakiś czas temu nikt nie uwierzyłby białej kobiecie, która podczas kontroli granicznej w Europie twierdziłaby, że jest matka czarnego dziecka. Uznano by ją za przemytnika. Niedawno w Wielkiej Brytanii miała miejsce podobna historia. Biała kobieta chciała przekroczyć granice wraz z czarnym nastolatkiem z Ghany. Przeprowadzono testy DNA, które potwierdziły ich pokrewieństwo. Te przykłady dowodzą, że testy DNA służące ustaleniu pokrewieństwa stają się normalnym narzędziem rozstrzygania spornych spraw. Zwłaszcza że podejrzenia co do prawdziwości ojcostwa miały gwiazdy kina – Yves Montand, Wesley Snipes ,Kevin Costner czy Jean Claude van Damme, sławni sportowcy – Franz Beckenbauer, Boris Becker czy Diego Maradona, znani muzycy – Busta Rhymes czy P. Daddy. Poddali się oni badaniom genetycznym, by ustalić pokrewieństwo pozamałżeńskich dzieci.

 

Swoistą „modę” na ojcostwo wykreowały programy telewizyjne takie jak np. :„Who’s Your Daddy?”, emitowany przez amerykańską telewizję „Fox”, w którym adoptowana dziewczyna ma rozpoznać, który z ośmiu mężczyzn jest jej biologicznym ojcem. Jeśli wskaże właściwego, otrzymuje 100 tys. dolarów, jeśli nie, tę sumę dostaje wytypowany mężczyzna.
Podobny program bił rekordy popularności w Niemczech w 2004 roku. W dokumentalnej telenoweli zatytułowanej: „On albo on” brały udział kobiety, które nie wiedziały kto jest ojcem ich dzieci i razem z kandydatami na ojców przeprowadzały genetyczne testy.

 

Wszystkie przytoczone przykłady ukazują, iż niepewne ojcostwo jest obecnie gorącym tematem. Mężczyzn, u których bycie rodzicem stoi pod znakiem zapytania z roku na rok przybywa. Co raz częściej decydują się oni na przeprowadzenie testów genetycznych w celu rozstrzygnięcia sprawy. Można by polemizować czy wzrost popularności takich badań jest dobry czy zły. Można się też zastanawiać czy wpływa negatywnie czy pozytywnie na relacje w rodzinie. Jedno jest jednak pewne, są one bardzo potrzebne współczesnym rodzicom. Nie rzadko są jedyną sensowną bronią w walce o prawdę i o spokój ducha.
 

 

Elwira Korcz