Bycie mamą to zupełnie nowa bajka. Kalejdoskop różnorodnych emocji, pięknych i wzruszających momentów, ale także czas dużego stresu i presji społecznej. Obliczono, że po urodzeniu dziecka młoda mama musi nauczyć się ponad stu nowych czynności. To prawie tyle, ile trzeba opanować, żeby prowadzić samochód w wyścigu Formuły 1.
Dużo? Nie tak wiele, jeśli wziąć pod uwagę, że poza konkretnymi czynnościami nowych sytuacji, pytań, problemów i stanów emocjonalnych, z którymi styka się mama, jest przynajmniej trzy razy więcej. I to tylko w ciągu pierwszego roku życia dziecka.
Mama jako kierowca Formuły 1
Kołyska czy łóżeczko? Koła piankowe czy pompowane? Miś szumiś czy pozytywka? Chusta czy nosidełko? Obiadki domowe czy słoiczki? Rodzaje płaczu i jak na niego reagować, nieprzespane noce i własne zmęczenie, relacja z partnerem, stawanie się mamą i tatą. Wątpliwości czy masować brzuszek w trakcie kolki. Pierwszy samodzielny posiłek, pierwszy krok. Jak poradzić sobie ze swoim strachem o dziecko, z własnym ciałem, przez które często czujemy się zdradzone.
Piękne w ciąży paznokcie zaczynają się łamać, włosy – wypadać, skóra jest wiotka i już nie opina krągłego brzuszka. Jak troskę o dziecko pogodzić z czasem dla siebie? Na wszystkie te pytania nie ma jednoznacznych odpowiedzi. A z każdej strony płyną rady. I od tych, którzy sami to przeżyli, i od tych, którzy mają fachową wiedzę, i od tych, którzy po prostu lubią się wtrącać. Jednym słowem, jako świeża upieczona mama, powinnaś mieć piękną cerę, mieć cudowne dziecko, wiedzieć wszystko, po prostu być mamą idealną! Z każdej strony młode mamy są atakowane komunikatami budującymi karkołomną piramidę oczekiwań – innych wobec mam, i mam samych wobec siebie. Można je sprowadzić do niewypowiedzianego nakazu bycia mamą perfekcyjną.
Pozostań sobą
Współczesne mamy próbują wszystko przewidywać, planować, mieć nad wszystkim kontrolę – a to przecież niewykonalne. Ponadto łatwo można się zgubić w wielu opiniach ekspertów, w tym samozwańczych, opiniach niekiedy kompletnie sprzecznych. Może wobec tego jednak najlepszym wyborem jest pozostać sobą – mamą idealnie nieidealną, akceptującą siebie. Zwłaszcza, że wpisuje się to w silny, rosnący trend kulturowy, który można skrótowo określić „przyzwoleniem na niedoskonałość”. Jeśli już nawet James Bond posiwiał i w kolejnym filmie z serii zmaga się z niedowładem ręki, jeśli w sieciowych sklepach spożywczych zaczęły pojawiać się niedoskonałe owoce i warzywa, a celebrytki pozwalają się fotografować bez makijażu – może mamy też mogą sobie odpuścić? I przyznać się, nawet jeśli tylko przed sobą, że nie trzeba być idealną.
Tekst na podstawie materiałów kampanii „Wspieramy Was od 1.dnia”