Ciekawe spostrzeżenie, prawda? Myślę, że wielu innych, tym bardziej tych dopiero raczkujących na drodze do osiągnięć, mogłoby zadać podobne pytanie, więc pomyślałam, że warto na nie odpowiedzieć na łamach…
Te ostatnie kataklizmy to nie są zaraz klęską w sukcesie. Ot, najpierw mój serwis emailowy zbankrutował zmuszając użytkowników do zmiany adresu emaila. Zdarza się…
W moim wypadku była to zmiana około stu adresów, bo każda moja witryna ma wiele skrzynek pocztowych spełniających różne funkcje — było z tym sporo zamętu, spory nakład czasu by odbudować autorespondery, wszystko to w momencie kiedy akurat miałam kilka innych projektów na ostatnich etapach realizacji….
Wiele dodatkowych problemów do rozwiązania, mniej wolnego czasu w tym okresie nawału. Ale daleko do tego by to nazwać klęska. To samo życie. Normalka. Padające servery to realia w internecie. Chwilowy ból głowy. Nie klęska.
Na tym się zresztą nie skończyło. Po tym zdarzyła się mi przeprowadzka z witrynami na nowy serwer. Znów dość sporo technicznych problemów z tym związanych, godziny wiszenia na telefonie. Ajajaj!!! Dużo straconego czasu, trochę straconych pieniędzy.
Czy to jest klęska? Nie. To tak jakby jechać samochodem, trafić na czerwone światło na skrzyżowaniu i potraktować TO jako klęskę życiową. Wyobraź sobie przerwę w dostawie elektryczności. W środku zimy. Niewygodne to, nieprzyjemne, nawet bardzo denerwujące, szczególnie jeśli się ma wszystko elektryczne. Zimno i nawet herbaty nie ma jak zaparzyć. To jednak nie twoja klęska. To tylko problem do pokonania albo niewygoda do przetrwania.
Kiedy Walt Disney starał się wprowadzić w życie swoją wizję, oczywiście potrzebne mu były pieniądze. Dużo pieniędzy.
Nie było mu łatwo, mimo że jego filmy były popularne, Disney był także bankrutem, bo stale się zapożyczał po uszy żeby finansować następne przedsięwziecia. A parki tego rodzaju nie miały reputacji – te które istniały były brudne, kiepsko zorganizowane i mało kto chciał je odwiedzać. Inwestorzy się wiec do pomysłu na Disneyland wcale nie zapalali.
Disney przygotował wiec specjalną prezentację dla banków, w której opisywał do czego zmierza. Piękny park zabaw, z wielką repliką Matterhornu przykrytego czapą śniegu, postacie z jego filmów witające dzieci przy wejściu, ogromna ilość wspaniałych, futurystycznych atrakcji..
Kiedy się zwrócił do banków o pożyczkę na budowę Disneylandu w Californi ponad 300 bankierów mu odmówiło niemal śmiejąc się w twarz — ale my oczywiście wiemy, że wreszcie znalazł kogoś, kto pomógł mu sfinansować pierwszy Disneyland..
Co mu pomogło?
Jak jeden z uczestników naszej listy dyskusyjnej to określił: "Wytrwałość i traktowanie każdej odmowy normalnie, jakby to była rezygnacja z ketchupu."
Tak właśnie trzeba sobie radzić z trudnościami na drodze do osiągania celów — każda trudność i odmowa, to jakby ktoś powiedział "dziękuję za zaoferowanie ketchupu, ale ja nie lubię ketchupu". To wcale przecież nie znaczy, że już nigdy nikomu nie zaoferowałbyś ketchupu, prawda?
Mam na swoim koncie więcej porażek niż sukcesów. Tyle, ze ja wole te porażki nazywać przeszkodami do pokonania albo nawet błędami — klęska brzmi jak taka dość ostateczna porażka.
Co rusz mi się coś nie udaje. Naprawdę. W ostatnich tygodniach na przykład wystartowałam z nowym formatem moich czasopism w języku angielskim które są teraz wysyłane w kolorze, z obrazkami, nawet z wbudowanymi plikami dźwiękowymi. Wiele pomyłek. Okazało się, że coś poknociłam i tysiące odbiorców dostało nie tę wersję, którą chcieli. Niektórzy dostali tylko puste strony bo format nie był czytelny dla ich programu emailowego. Kilka osób poprosiło by ich wypisać z listy…
Ajajajaj…
Chwilowa porażka? Jasne! Nie lubię dostawać listów typu "prosze skasować moją prenumeratę". Wole pochwały. Ale żeby zaraz to nazwać klęską?
Nieeeeeee….. No, chyba że bardzo chwilowa klęską 🙂
To zresztą tylko jeden przykład z mojej dluuugiej listy błędów i chwilowych porażek, mniej i bardziej bolesnych…
Sukces i klęska
Nie ma sukcesu bez porażek po drodze. Na ogół nikomu się nie udaje za pierwszym zamachem — wręcz przeciwnie. Jak rodzenie dzieci, wszystko co jest sukcesem powstaje w bólu tworzenia i podążania za celem. Pomimo chwilowych porażek i różnych przeciwności losu.
Jeśli chodzi o popełnianie błędów i te chwilowe porażki, to jestem w doborowym towarzystwie. Bo nie znam nikogo, kto mógłby mi zaimponować albo zainspirować w jakiś sposób, a kto sam nie odnosi wielu porażek.
Jedna z najlepszych rad jakie otrzymałam jest ta:
"Jeśli chcesz odnosić więcej sukcesów, podnieś
swoją granicę tolerancji porażek – bo nie ma
sukcesu bez porażek."
Pamiętaj, to właśnie ilość chwilowych porażek ma ostateczny wpływ na to ile sukcesu osiągniesz w życiu! Brzmi to, jak paradoks, prawda? Życie jest pełne paradoksów….
Wanda Łoskot mieszka na stale w USA, gdzie jest doradcą do spraw rozwoju biznesu. Odwiedź jej strony internetowe AkademiaSukcesu.com i SukcesTwojejFirmy , gdzie znajdziesz więcej podobnych artykułów – możesz się tam nawet zapisać na bezpłatny Kurs Planowania Życia!