Richard Paul Evans
Obiecaj mi

5 powodów dlaczego warto przeczytać "Obiecaj mi"
1. bestsellerowy autor, jego książki trafiają na 1 miejsca New York Timesa
2. opowieść o mocy obietnic w atmosferze świąt
3. idealny prezent pod choinkę dla osób szukających wzruszającej i pełnej ciepła książki
4. 44 000 wzruszonych czytelniczek w Polsce
5. 14 000 000 wiernych czytelniczek w USA
 
Tamtego roku Beth Cardall przestała wierzyć w szczęśliwy los. Jej życie rozsypało się jak domek z kart; musiała zmierzyć się ze zdradą, opuszczeniem i chorobą małej córeczki, której nie potrafił pomóc żaden lekarz. W chwili próby zawiódł ją najbliższy człowiek, łamiąc wszystkie obietnice, które do tej pory składał.
Wtedy właśnie pojawił się Matthew – niespodziewanie, bez zaproszenia. Jak anioł, który łapie za rękę dokładnie w tej chwili, w której tracimy resztki nadziei. Wiedział jak pomóc, co zrobić, by Beth znów zaczęła się uśmiechać, znał odpowiedzi na dręczące ją pytania. On też złożył obietnicę. Czy będzie w stanie jej dotrzymać? Kim naprawdę jest Matthew i skąd tyle wie na temat Beth i jej rodziny?
 
Richard Paul Evans autor poruszających powieści, z których każda trafia na pierwsze
miejsca amerykańskich list bestsellerów. Dzięki temu może spokojnie pogodzić pisanie
z wychowywaniem piątki dzieci i angażowaniem się w działalność organizacji charytatywnych. Jest założycielem m.in. fundacji na rzecz dzieci zaniedbywanych.

Fragment książki:
Gdy byłam małą dziewczynką, mama powiedziała mi, że każdy człowiek skrywa jakiś sekret. Myślę, że miała rację. Mam na imię Beth i chcę wam opowiedzieć o moim sekrecie. Nie jest to jego początek. Ani też jego koniec. Mam jednak nadzieję, że dziś coś się w moim życiu odmieni.
 
Jest Wigilia Bożego Narodzenia 2008 roku. Wieczorne niebo zasnuwa gęsta powłoka płatków śniegu, które opadając niezdecydowanie, wirują w powietrzu niczym otulone puchem nasiona topoli. Nasz piękny dom w kanionie promienieje jasnym światłem, rozświetlony wszystkimi odcieniami złota, przystrojony świątecznymi ozdobami w środku i na zewnątrz. W domu jest ciepło i przytulnie. W kominku w salonie buzuje ogień, na półce z rzeźbionego drewna nad kominkiem stoi nasza liczna kolekcja dziadków do orzechów niemieckiej firmy Steinbach, a powyżej wisi starodawny portret rodzinny.
 
Woń sosnowych igieł, świec zapachowych i grzanego wina wypełnia dom na równi z aromatem
przyrządzanych przez Kevina potraw. Kevin to mój mąż i w Wigilię Bożego Narodzenia kuchnia należy do niego – zgodnie z zapoczątkowaną siedem lat temu tradycją, która, miejmy nadzieję, nigdy nie zostanie zaniechana.
 
Znajomy, emanujący spokojem ton pieśni bożonarodzeniowych tworzy nastrój wieczoru. Wszystko jest na swoim miejscu. Wszystko jest doskonałe. Musi takie być. Na ten wieczór czekałam osiemnaście długich lat.

Wkrótce pojawią się nasi wieczorni goście, nasi starzy przyjaciele Roxanne i Ray Coates’owie oraz nasza córka Charlotte z mężem. Podczas gdy Kevin kończy ostatnie ze swoich dań, ja szukam chwili odosobnienia w łazience na piętrze, próbując opanować emocje i mając nadzieję, że nikt nie zauważy, że płakałam. Zatopiona w myślach otwieram szafę i z najwyższej półki zdejmuję starą szkatułkę z cedrowego drewna. Nie pamiętam, ile czasu minęło, od kiedy otwierałam ją po raz ostatni, ale widzę, że jest pokryta kurzem. Stawiam ją na blacie i podnoszę wieko. Moim oczom ukazuje się wyściełane zmiętym, czerwonym atłasem wnętrze oraz jeden przedmiot – delikatny medalion z wyrytym w muszli profilem eleganckiej kobiety.
Kamea jest osadzona w uchwycie ze złota i wisi na złotym łańcuszku. Wyjmuję naszyjnik ze szkatułki. Minęło wiele lat, od kiedy ostatnio go oglądałam – jeszcze więcej czasu upłynęło od momentu, kiedy on mi go dał. Jest powód, dla którego nie noszę tego naszyjnika. Wiąże się on z tyloma uczuciami, że nałożenie go na szyję byłoby jak noszenie metalowej obejmy. Patrząc na niego, czuję ten ciężar, a pod jego wpływem wraca do mnie wspomnienie, które zepchnęłam
w najdalsze rejony niepamięci: wieczór na Capri, gdy on mnie pocałował i czułym gestem nałożył mi ten naszyjnik. To się zdarzyło w innym czasie, w innym świecie, jednak po policzkach płyną mi łzy tak samo jak w tamtej chwili.
 
Zapinam naszyjnik i spoglądam na siebie w lustrze. Jestem dużo starsza niż wtedy, gdy miałam go na sobie po raz pierwszy. Trudno mi uwierzyć, że minęło osiemnaście lat. Przez te wszystkie lata skrywałam sekret, którym nie mogłam się z nikim podzielić. Gdybym komukolwiek go wyjawiła, nikt by mi nie uwierzył. Nikt by nie zrozumiał mojej tajemnicy. Nikt z wyjątkiem mężczyzny, z którym ją dzielę. Przez ostatnich osiemnaście lat nawet on o niej nie pamiętał. Być może dziś wieczorem to się zmieni. Dziś wieczorem czas dogonił sam siebie. Wiem, że teraz nic z tego nie rozumiecie, ale zapewniam was, że tak się stanie.