Kiedyś gdy zaczynałem pracę z politykami i managerami, skupiałem się na tym co jest widoczne „od razu”. Na tym co widać na pierwszy rzut oka. Postawa, gesty, słowa. Zapominałem o tym, że to właśnie po szczegółach jesteśmy oceniani, po tym co widać na naszej twarzy. To mikroruchy na naszych twarzach są odbierane przez nasz umysł a później stwierdzamy – „Ten ktoś jest fajny”. „Tamta dziewczyna jest mało przebojowa”, „a ta Twoja szefowa jest jakaś infantylna.”
Gdzieś tam w środku nasz umysł podejmuje decyzje a my je wyrażamy.
Prowadzać kiedyś warsztaty z komunikacji spojrzałem na jedną uczestniczkę. Niezwykle piękna blondynka o niebieskich oczach. Jednak od razu pomyślałem, że jest wredna i złośliwa. Zaniepokoiły mnie moje myśli, dlatego poprosiłem całą grupę by każdy powiedział dwa, trzy zdania o sobie i zacząłem się zastanawiać, dlaczego ją tak oceniam.
Jak tylko się odezwała, przestałem jej wierzyć. Pytanie czemu? Właśnie!
Wypowiadała się przez zaciśnięte zęby. Miałem wrażenie, że mimo iż się uśmiecha jest niewiarygodna. Każda samogłoska, każdy wyraz wydobywał się z jej ust jakby z trudem. Odczuwałem dyskomfort, gdyż widziałem dziewczynę, która zanim się odezwała była już nie lubiana a odzywając się pogłębiła ten stan „nielubienia”.
Dowiedziałem się, że jest szefem większej grupy ludzi.
Tym razem pozwoliłem sobie na głośną analizę. Stwierdziłem, że najprawdopodobniej ma problemy z podwładnymi, gdyż się jej boją i nie do końca ufają. A także może mieć problemy w nawiązywaniu pierwszego kontaktu bo wydaje się być osobą ostrą.
I … wszystko się zgadzało. Dodała, że próbowała już wielu metod, ale okazywały się nie skuteczne.
Rozwiązanie było proste, trzeba było się zająć jej wizerunkiem werbalnym. Spłaszczone samogłoski, które wydobywały się z jej ust psuły wizerunek. Obojętnie co mówiła, była odbierana jak by mówiła coś z wielkim trudem. Na dodatek, spinając mięśnie twarzy, zbudowała wrażenie osoby spiętej. Zaciskała zęby i mięśnie ust. Warto przypomnieć, że zaciskamy usta gdy szykujemy się do jakiejś konfrontacji. Ona sygnał „konfrontacji” miała zawsze na swojej twarzy.
Zrobiliśmy krótki masaż, pokazałem ćwiczenie z korkiem, uruchomiliśmy górną wargę i w przeciągu kilku minut, grupa jednym głosem powiedziała, że to jest już inna osoba.
Te napięcia jakie pojawiały się na twarzy tej dziewczyny spowodowały trochę cierpienia zarówno w pracy zawodowej jak i prywatnej. Coś co było drobnostką, w tak duży sposób wpływało na jej życie. Wszyscy, którym opowiadam te historię wiedzą, że ich oceny mogą być nie trafione. Co jednak zrobić z większością? Przecież nie będziemy każdemu tłumaczyli, że może się mylić.
Jedynie co nam pozostaje, przyjrzeć się samemu sobie, lub poprosić przyjaciela, kogoś z rodziny by się nam przypatrzył i podzielił spostrzeżeniami czy odczuciami. Niech powie co sądzi. Większość błędów da się szybko i to samemu wyeliminować. Więc do dzieła, bo nie są najważniejsze gesty czy słowa. To nasza twarz powie najwięcej o nas samych.