Jestem kobietą. To pierwsza myśl, która pojawia się w mojej głowie, kiedy próbuję odpowiedzieć na pytanie kim jestem? Jestem kobietą ciekawą świata, ciekawą ludzi i rzeczywistości, w której żyję. Zmiany, które obserwuję dotyczą właściwie każdego elementu życia społecznego; polityki gospodarki, ekonomii, ludzi. Właśnie, ludzi. To, co dziś dzieje się pomiędzy kobietami i mężczyznami jest swego rodzaju „cichą rewolucją”. Dlaczego cichą? Dlaczego rewolucją? Czy mogę mówić o rewolucji? Czemu nie? W końcu jestem kobietą! Czy zbyt pewną siebie i naiwną? Drogie panie, osądźcie same.
Stoimy obecnie w obliczu znaczącej zmiany społecznej, jaką jest odwrócenie tradycyjnych ról mężczyzn i kobiet. Kobiety stają się samodzielne, przedsiębiorcze i zaradne. Zaczynają doskonale radzić sobie bez mężczyzn. Ba, pod wieloma względami zaczynają ich przewyższać! Te słowa prawdopodobnie, nie wzbudzą większego zdziwienia, zwłaszcza wśród grupy przedsiębiorczych i wyzwolonych kobiet. Wszak, powszechnie wiadomo, że kobiety lepiej od mężczyzn adoptują się do zmian, tym bardziej, że (jak w dalszej części artykułu będę chciała wykazać) zmiany, o których piszę są korzystniejsze i pozytywne dla płci pięknej. Inaczej sytuacja przedstawia się w momencie, kiedy spojrzymy na te zmiany z perspektywy mężczyzn. Odnoszę wrażenie, że wielu mężczyzn stoi w miejscu i nie zauważa (bądź próbuje nie zauważać) nadchodzących zmian. Jest to jedna z przyczyn kryzysu męskości, którego przede wszystkim dotyczy mój tekst.
Czym jest kryzys męskości?
Współczesne społeczeństwo stwarza ogromne szanse i możliwości rozwoju kobietom, przez co jednocześnie wpływa na „zachwianie” tradycyjnego układu męsko-damskiego i zmianę podziału ról społecznych. Zmiany te są korzystne dla kobiet, natomiast mężczyźni tracą dominującą rolę w sferach życia jeszcze do niedawna uważanych za typowo męskie. Jest to jedna z głównych przyczyn kryzysu męskości, z którym moim zdaniem, mamy dziś do czynienia.
Choć coraz częściej mówi się dziś o kryzysie męskości, choć zjawisko to staje się faktem, trudno jest jednoznacznie zdefiniować samo pojęcie kryzysu męskości. Być może dlatego, iż dziś trudno powiedzieć, czym w ogóle jest męskość. Jak można więc mówić o kryzysie zjawiska, którego nie potrafimy zdefiniować? Kiedyś nie było wątpliwości, czym jest męskość, jaki mężczyzna jest męski. W epoce patriarchatu (gdzie mężczyzna był „głową” rodziny) ustalone pojęcie męskości funkcjonowało niezmiennie przez setki lat. Dziś kategoria męskości nie jest już, tak jak kiedyś jasno określona i stale się zmienia, a sytuacja panów znacznie różni się od wszystkich poprzednich. Kultura stała się rozległa, sprzeczna i zmienna. Podstawowym problemem mężczyzn wydaje się być jednoczesne funkcjonowanie wielu, odmiennych wzorców męskości i postępowania. Nigdzie jednak nie jest powiedziane, które z nich są najwłaściwsze, które gwarantują szczęście i uznanie. Można wręcz powiedzieć, że współczesna kultura masowa „atakuje” mężczyznę sprzecznymi wzorcami postępowania, właściwego postępowania. Stąd poniekąd współczesny mężczyzna staje się zdezorientowany i w pewnym stopniu zagubiony.
Podsumowując można powiedzieć, że od dzisiejszego mężczyzny wymaga się, aby miał osobowość androgyniczną. (jednostki androgyniczne to takie, które mogą być z natury męskie i jednocześnie kobiece, androgynia oznacza integrację i komplementarność pierwiastka męskiego i kobiecego w osobowości). Tak więc, dziś mężczyzna z jednej strony musi być nadal twardy, silny, zdecydowany, dobrze zbudowany. To jednak dopiero wierzchołek góry potrzeb, które nasz ukochany musi spełnić, aby naprawdę być „ukochanym”. Konieczna jest również czułość, empatia, wrażliwość, chęć niesienia pomocy innym itd. Zadanie to wydaje się niezwykle trudne dla ‘współczesnego’ mężczyzny. Kobiety są stereotypowo postrzegane jako wrażliwe, czułe, uległe. Mężczyźni zaś często konstruują swoją tożsamość i sposoby zachowania na zasadzie przeciwieństwa do zachowań kobiecych. Oczywiste jest, że trudno im nagle przejąć te zachowania. A właśnie tego się od nich wymaga. Tak więc nie wystarczy być czułym i uległym, aby sprostać wymaganiom nowoczesnej kobiety. Mężczyzna musi być twardy i delikatny, stanowczy i uległy, co stwarza oczywisty problem pogodzenia tych sprzecznych ról. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że mężczyzna w związku małżeńskim pragnie zbudować swoje małe państwo, bezpieczne finansowo. Przy „drobnym” założeniu oczywiście. Na czele tego państwa musi stanąć właśnie on. I nie byłoby w tym nic groźnego, gdyby nie fakt, że dziś coraz trudniej zbudować takie „państwo” w państwach kobiet, które nie pozwalają, nie chcą i nie muszą się już godzić na męską dominację.
Ciekawie do zagadnień kryzysu męskości podchodzi Zbyszko Melosik, który w swojej książce „Kryzys męskości” jako główną przyczynę kryzysu wymienia rosnące trudności w odpowiedzi na pytanie: co dziś oznacza być mężczyzną? Kiedyś kategoria męskości, była jasno określona, gdyż wyznaczała ją pozycja mężczyzny w kulturze patriarchatu. Współcześnie istniejące definicje męskości są ze sobą sprzeczne, co wcale nie ułatwia, i tak już trudnego zadania, określenia ich sobie przez mężczyzn. Dodatkowym problemem mężczyzn jest zmiana, odwrócenie „tradycyjnych” ról społecznych.
Wydaje się, że kryzys męskości nie jest tylko wymysłem i tworem socjologów, psychologów, publicystów itp. Tym bardziej, że ów kryzys potwierdzają liczne dane zebrane przez obserwatorów kultury współczesnej, dotyczące wielu krajów europejskich także ze Stanów Zjednoczonych. Przykładowo „dane amerykańskie wykazują, że kobiety stanowią 55% (obecnych) absolwentów college’ów i kontrolują ponad 80% osobistych dochodów rodzin, na każdym szczeblu edukacji dziewczynki osiągają lepsze wyniki w nauce (…) Mężczyzna przestał też dominować nad kobietą ekonomicznie”1. Trudno przejść obojętnie obok takich statystyk. Kryzys męskości staje się potwierdzonym faktem i choć mężczyźni ciągle dominują w wielu sferach gospodarki, w polityce, tendencja ta się kończy. Kończy się era mężczyzn.
Przyjmijmy zatem, ze kryzys męskości pojawił się stosunkowo niedawno wraz z rzeczywistą emancypacją kobiet, a przede wszystkim wraz ze zmianą świadomości kobiet i z wzrostem ich pozycji zawodowej. Mężczyźni kultywujący dawny, patriarchalny ład, „najlepszy” oczywiście w ich mniemaniu ład, (gdzie kobieta uznawana była i jest jako osoba pod wieloma względami nie dorównująca mężczyznom) przede wszystkim są narażenie na kryzys męskości i to ich zjawisko to dotyka najbardziej.
Czynniki generujące kryzys męskości
Kryzys męskości jest zjawiskiem złożonym, na jego powstanie miało wpływ wiele czynników: feminizm, I i II wojna światowa, a co się z nimi wiąże – praca zawodowa kobiet, wzrost wykształcenia kobiet, rewolucja seksualna. Jednak moim zdaniem, głównym „motorem” napędzającym zmiany okazał się model społeczeństwa, w którym dziś żyjemy – społeczeństwo konsumpcyjne. Nie należy wszak zapominać, iż wszystkie te czynniki są powiązane, wszystkie „dały” kobietom nową siłę, która umocniła ich pozycję. Dlatego warto w tym miejscu zatrzymać się i przyjrzeć owym czynnikom, aby lepiej zrozumieć sytuację mężczyzn i kobiet
W nowoczesnym społeczeństwie praca zawodowa kobiet jest koniecznością, którą jednak wiele z nas przyjmuje z zadowoleniem. Jedna pracująca osoba (dotychczas był to najczęściej mężczyzna) nie jest już w stanie zapewnić stabilizacji finansowej rodzinie. Rozbudzone aspiracje kobiet i zmiana ich pozycji społecznej, wpływają znacząco na postrzeganie przez nie mężczyzn. Poza tym, fakt wzrastającego zapotrzebowania na typowo „kobiece” zawody umacnia pozycję i pewność kobiet, jednocześnie nieodwracalnie, moim zdaniem, zmienia ich stosunek do władczych, samolubnych mężczyzn. Siłą kobiet okazuje się przede wszystkim zapotrzebowanie na różnego rodzaju usługi, które kobiety wykonują po prostu lepiej od mężczyzn.
Na powstanie kryzysu męskości znaczący wpływ miał także ruch feministyczny, mimo iż początkowo był niewielkim zrywem kobiet, które chciały uzyskać takie same prawa, jakimi dysponowali mężczyźni. Z czasem emancypacja kobiet przyczyniła się do poczucia zagrożenia u mężczyzn, a zasięg działań kobiecych okazał się bardzo szeroki. Kobiety udowodniły, że potrafią walczyć i wygrywać. Ta zmiana społecznej pozycji kobiety doprowadziła do radykalnych przeobrażeń wewnątrzrodzinnych, czemu sprzyjało równouprawnienie. Historia myśl feministycznej jest długa i nie sposób jej tutaj omawiać. Ważne jest jednak zwrócenie uwagi na fakt, iż łącznikiem wszystkich kobiecych „zrywów” i działań była chęć polepszenia swojego losu i sprzeciw wobec męskiej dominacji i nierówności odnośnie płci.
W tym momencie problem przeobrażeń tradycyjnych ról społecznych narasta, gdyż spora część społeczeństwa tak zżyła się z koncepcją naturalnego podziału ról rodzinnych, że nie dopuszcza myśli, iż świat mógłby wyglądać inaczej. Zwłaszcza mężczyźni mają poważne problemy z zaakceptowaniem tych zmian. „W obronie starego porządku od lat 90-tych w całej Europie i Stanach pojawiły się ruchy mężczyzn (pierwsza konferencja na ten temat, zorganizowana w 1991 roku przyciągnęła cztery tysiące mężczyzn, w 1996 roku w 22 miastach USA podobne mityngi ściągnęły ponad milion uczestników!)”2. Kobiety nie walczą dziś o tradycyjnie pojmowane równouprawnienie (czyli przyznanie kobietom przez system legislacyjny równych z mężczyznami praw i obowiązków) – już to osiągnęły, stając się niezależne i pewne siebie.
Wielu mężczyznom taka zmiana nie odpowiada. Nie ma w tym nic dziwnego, jeśli przyjrzymy się statystykom. „Polska pod względem tradycyjnego modelu rodziny ustępuje jedynie Irlandii, gdzie 65% kobiet pozostaje w domu. W Polsce jest to aż 55%. Przewyższamy o 10-15% nawet tak tradycyjne społeczeństwa jak Grecja, Włochy czy Hiszpania”3. Mężczyźni przyzwyczaili się więc do uległych kobiet. Wygodny stereotyp „Matki-Polki” jest mocno zakorzeniony w ich świadomości. Dziś coraz częściej kobieta nie chce poświęcać całego życia na wychowywanie i opiekę nad dziećmi, potrzebuje więc wsparcia i pomocy partnera w domu. Kobiety walczą zatem o zmianę przekonań mężczyzn, budząc niepokój i zamieszanie w „bezpiecznym” i tradycyjnym męskim światku.
Kolejnym czynnikiem, który przyczynił się do powstania kryzysu męskości jest wojna, a raczej jej skutki i sytuacje, które „zmusiły” kobiety do wykazania się przedsiębiorczością i samodzielnością. Wraz z wybuchem wojny wiele kobiet z dnia na dzień pozostało samych. Nagle musiały przejąć obowiązki, które dotychczas należały do męża, jednocześnie dalej prowadziły dom i wychowywały dzieci. Nowe zadania nie były łatwe. Jednak szybko okazało się, że kobiety doskonale potrafią poradzić sobie w nowej roli. Praca zawodowa, do której zostały poniekąd zmuszone była istotnym czynnikiem zmiany ich świadomości w XX wieku. Kobiety w ten sposób zrozumiały, że potrafią się organizować, pomagać sobie i radzić bez mężczyzn.
Niestety, mężczyźni często nie potrafili się z tym pogodzić i dążyli do zachowania dawnego ładu i „porządku”. W związku z tym zaczęto bardzo silnie akcentować rolę rodzinną kobiet (szczególnie w latach 50-tych i 60-tych XX wieku). Dobitnie eksponowano instytucję małżeństwa i dzieci. Wyrażało się to również w dyskryminacji kobiet bezdzietnych i samotnych. Te próby zachowania pozycji patriarchy, moim zdaniem, świadczą o obawach mężczyzn wynikających ze zmian w zachowaniu kobiet, a co się z tym wiąże o nadchodzącym i nieuchronnym kryzysie męskości. Udział kobiet w płatnej sile roboczej załamał się przejściowo, kiedy mężczyźni wrócili z wojska, by zając „należne” im miejsce w świecie pracy. Gdy jednak wkrótce przyszedł powojenny boom gospodarczy, rosnące zapotrzebowanie na sekretarki, nauczycielki, pielęgniarki i sprzedawczynie stworzyło liczne, nowe możliwości zatrudnienia. „W latach siedemdziesiątych w USA około 44 procent kobiet w wieku powyżej szesnastu lat wykonywało płatną pracę. W roku 1995 odsetek ten wynosił już 60 procent”4.
Szczególnie przykrą dla niektórych panów sytuacją był i jest moment, gdy kobieta pracuje zawodowo i odnosi sukcesy. Nie jest to dziwne, gdy zrozumiemy, że mężczyźni za pomocą zasobów kontrolują kobiety oraz wpływają na nie, dlatego zależy im na dobrze płatnej i prestiżowej pracy. Dziś coraz więcej kobiet posiada potrzebne zasoby, które czynią je niezależnymi od mężczyzn i ich kontroli. Coraz więcej psychologów, socjologów i innych badaczy życia społecznego zauważa te zmiany. Zdaniem Helen Fisher, antropolożki zajmującej się głównie badaniem zmian zachodzących w relacjach pomiędzy kobietami i mężczyznami, znaleźliśmy się dziś w sytuacji wyrównania szans obojga płci na społecznym i ekonomicznym rynku i – po raz pierwszy od czasów pierwotnej wspólnoty łowiecko-zbierackiej – brakiem hegemonii jednej płci nad drugą. To jeden z kolejnych powodów frustracji mężczyzn, nieakceptujących nowej sytuacji. Odnosząca sukcesy zawodowe kobieta jest z reguły niezależna, wymagająca i pewna siebie. Oczywiste jest, że chce mieć u swego boku mężczyznę zaradnego, ale też wyrozumiałego, który będzie ją traktował jak partnera. Nie wszyscy mężczyźni potrafią sobie wyobrazić takie życie. Szczególnie, jeśli chodzi o założenie rodziny. Nawet tolerancyjny i wykształcony mężczyzna, choć pragnie kobiety mądrej i zaradnej, często widzi ją przede wszystkim w roli matki, opiekunki, a nie kobiety „szalejącej” na rynku zawodowym. Nie jest to dziwne, kiedy przyjrzymy się statystykom. Okazuję się bowiem, że „kobiety zarabiające więcej niż ich mężowie rozwodzą się dwukrotnie częściej, niż kobiety zarabiające mniej od swoich mężów”5.
Dziś kobiety coraz częściej przestają postrzegać małżeństwo jako konieczność ekonomiczną, staje się ono raczej ich wolnym wyborem. Jest to zasadnicza zmiana na rynku matrymonialnym. Jeszcze nie tak dawno temu (w kulturze patriarchatu) małżeństwo było przede wszystkim kontraktem, wymianą zazwyczaj korzystniejszą dla mężczyzn. Jeśli kobieta nie była piękna albo bogata to właściwie nie miała szansy wyjść za mąż. Dziś sytuacja się zmieniła. Małżeństwa z reguły zawierane są z miłości, a nawet jeśli nie, są wyborem dwojga ludzi, nieprzymuszonych do tego.
Kolejną zmianą na korzyść kobiet jest fakt, że instytucja „starej panny” przestaje istnieć. Popularne dziś „single” (kobiety niezamężne, nieposiadające stałego partnera) są dumne ze swojego wyboru. Część kobiet całkowicie rezygnuje z „zaobrączkowania” mężczyzny. Mówi się wręcz o „eksplozji samotności”, która jest dziełem przede wszystkim kobiet. „W Stanach Zjednoczonych odsetek niezamężnych kobiet wśród 24-latek wzrósł w przeciągu ostatnich trzydziestu lat z 36 do 72 procent”6. Kiedyś w analogicznej sytuacji, samotne kobiety były napiętnowane. Dziś sytuacja diametralnie się zmieniła i mężczyznom nie jest już tak łatwo jak kiedyś znaleźć żonę.
Kobiety doskonale radzą sobie bez mężczyzn, potrafią same o siebie dbać i zarabiać na swoje rosnące potrzeby. Co więcej, dziś kobiece zamiłowanie do kupowania, (którego mężczyźni nie potrafią zaakceptować i zrozumieć) staje się silną bronią i zaletą kobiet! Kupowanie to władza, po którą coraz częściej sięgają kobiety. Natomiast mężczyźni ochoty na zakupy mają znacznie mniej. Dodatkowo, chęć zaspakajania konsumpcyjnych potrzeb stymuluje aktywność zawodową kobiet. Coraz częstsze podejmowanie przez kobiety własnej działalności gospodarczej jest wyrazem dążenia do samorealizacji, dążenia do kreatywności i niezależności w podejmowaniu decyzji.
Kolejne męskie pole zostaje zagarnięte przez kobiety. Działania kobiet są celowe, one wiedzą, że posiadając zasoby, automatycznie posiądą władzę. Poza tym, według teorii psychologii ewolucyjnej, większy udział mężów w różnych pracach domowych daje się zauważyć w rodzinach kobiet z wyższym wykształceniem. Nie dziwi więc chęć i zapał z jakimi kobiety zdobywają wyższe wykształcenie. Nie powinna dziwić również rosnąca obawa mężczyzn, którzy tracą ustaloną od wieków pozycję patriarchy. Oprócz korzyści, jaką jest lepsza perspektywa pracy, kobiety wykształcone osiągają znacznie więcej – zaczynają górować nad mężczyznami. Tendencja ta – chęć nauki i pogłębiania kwalifikacji – zdaje się stale rosnąć. Możemy więc przypuszczać, że tradycyjny model rodziny będzie dalej ewoluował. Mężczyźni albo się z tym pogodzą, albo zaczną walczyć o równouprawnienie, a raczej o przywrócenie dawnego porządku, protestując z hasłami typu „powinnością kobiety jest dom”. Dziś takie postulaty brzmią po prostu śmiesznie, poza tym, zdaniem wielu światowych umysłów upadek patriarchatu to proces, którego zawrócić się nie da, wiec jeśli panowie się nie dostosują, czeka nas naprawdę głęboki kryzys i to nie kryzys męskości pojmowanej w tradycyjny sposób (gdzie mężczyzna był głową rodziny i podejmował wszystkie istotne decyzję), ale mężczyzn w ogóle. Statystyki mogą niepokoić, zwłaszcza zwolenników dawnego „ładu”. Odsetek kobiet zdobywających wykształcenie stale rośnie.
Kolejnym czynnikiem radykalnie zmieniającym pozycję kobiet i mężczyzn była rewolucja seksualna. Zmiana seksualności kobiety, rosnąca świadomość swojego ciała i przyjemności, jakie w nim drzemią, odegrała dużą rolę w zmianie nastawienia kobiet do męskiej dominacji. Uległa, usługująca mężczyźnie kobieta (również w sferze seksu) powoli staje się mitem, do którego mężczyźni zaczynają tęsknić. Wszystko wskazuje na to, że problem będzie narastał, a mężczyzna będzie coraz częściej żył ze świetnie zarabiającą, niezależną od niego ekonomicznie partnerką. Według badań CBOS (2006 rok) aż 60% badanych rodziców w Polsce planuje posłać córki na studia wyższe, wobec chłopców plany takie ma połowa rodziców! Dawny porządek podwójnej męskiej moralności również odchodzi w zapomnienie. W kulturze patriarchatu normą były zdrady małżeńskie, oczywiście mężczyzny, kobieta musiała zaś być porządna, skromna, musiała wybaczyć. Dziś dokonały się radykalne przemiany, kobiety nie muszą się już godzić na takie życie i wiele z nich tego nie robi. Oczywiście zdarzają się kobiety akceptujące taki model małżeństwa i związku, ale nawet jeśli chcą żyć z niewiernym partnerami, to same o tym decydują, nie obyczaj, rodzina czy przymus. Obecnie męska skłonność do poligamii sprzeczna jest z zasadami i praktyką tworzenia udanych, stałych związków aprobowanych przez kobiety. Wielu mężczyzn, jest niezadowolonych z tej zmiany i boi się pewnych siebie, stanowczych kobiet. Męska dominacja w sferze seksu niegdyś chroniła mężczyzn i ich poczucie męskości (rozumianej w sensie sprawności seksualnej). Wystarczyło, żeby kobieta zaszła w ciążę i rodziła dzieci – mąż był już uznawany za prawdziwego mężczyznę (zwłaszcza przez innych mężczyzn). Dziś ciąża kobiety nie jest wyznacznikiem sprawności seksualnej mężczyzny. Kobiety chcą czerpać radość i przyjemność z seksu a mężczyzna, który nie potrafi im tego dać, niejednokrotnie traci szanse na pozyskanie partnerki. Dlatego twierdzę, że dzisiejszy świat i zmiany, jakie w nim zachodzą są dużo bardziej korzystne dla kobiet. Zmienia się mentalność ludzi, mężczyźni tracą. Mają prawo czuć się niepewnie widząc zagrożenie związane ze wzrastającą pozycją kobiet.
Świat, gospodarka, ludzie – wszystko, co nas otacza zmienia się dziś błyskawicznie. Najlepsze – i sądzę jedyne – co możemy w tej sytuacji zrobić, to dostosować się do nowego świata. Kobietom to dostosowanie przychodzi dużo łatwiej. Nie da się już uciec od zmian, można natomiast je wykorzystać do zdobycia władzy, co dziś czynią kobiety. W epoce patriarchatu, chłopcy mieli szczęście urodzić się chłopcami, gdyż cały świat był dopasowany do nich. Dziś wydaje się, że lepiej, a przynajmniej łatwiej będzie się żyło kobietom.
Przez wiele lat zainteresowania konsumenckie kobiet skupiały się na konsumpcji ściśle materialnej, czyli środkach czystości, proszkach do prania itp. W ruchu konsumenckim związanym z konkretnymi dobrami wiele się zmieniło, szczególnie na dwóch płaszczyznach; sposobów myślenia i ekonomicznej. Teraz ludzie inaczej dokonują wyborów. Przede wszystkim wybór jest o wiele większy. Kobiety decydują o większości wydatków i to nie tylko związanych z jedzeniem i kuchnią, ale także z wyposażeniem domu, sprzętem RTV, samochodami – mają pieniądze i kontrolują coraz większą ilość zasobów.
Co to wszystko ma wspólnego z mężczyznami i kryzysem męskości? Skoro zmieniająca się kultura, podkreślam – kultura konsumpcji – jest tak doskonale dostosowana do kobiet, oczywisty jest fakt, że mężczyźni odnajdują się w niej gorzej. Dopada ich poczucie bezradności i zagubienia, nieprzydatności – kolejne czynniki, które wpływają i potęgują kryzys męskości. Te wszystkie zmiany prowadzą, moim zdaniem, nieuchronnie do nasilania się poczucia zagrożenia u panów i w rezultacie do kryzysu męskości.
Wskaźniki kryzysu męskości
Skoro mówimy o kryzysie męskości, a coraz więcej psychologów, socjologów czy pedagogów poświęca uwagę temu problemowi, muszą istnieć wskaźniki świadczące o występowaniu zjawiska kryzysu męskości. Są to, moim zdaniem: męska prostytucja, postępująca akceptacja gejów, wzrastająca liczba samotnych mężczyzn, wyższy od kobiecego wskaźnik samobójstw mężczyzn, pogoń mężczyzn za coraz bardziej wymyślnymi i nierealnymi celami oraz zmieniający się model rodziny. Wskaźniki te są moją interpretacją zjawiska kryzysu męskości. Na podstawie obserwacji, badań własnych, rozmów z wieloma mężczyznami (pochodzącymi ze zróżnicowanych środowisk), a także na podstawie bogatej literatury i danych statystycznych, dotyczących przemian kultury współczesnej wyróżniłam wskaźniki kryzysu męskości.
Zjawiskiem nowym (szczególnie, jeśli chodzi o jego dzisiejszą formę) wskazującym na kryzys męskości jest męska prostytucja, a także instytucja tzw. „męskiej utrzymanki”. Prostytucja od zawsze była przede wszystkim „zawodem” kobiet (męska prostytucja była zjawiskiem marginalnym). Dziś te proporcje ulegają zmianie. Coraz więcej mężczyzn trudni się prostytucją, stając się maskotkami, które można kupić. Sam fakt, że istnieje zapotrzebowanie na tego typu usługi świadczy o rosnących wymaganiach kobiet i chęci ich zaspokajania nawet za pieniądze. Świadczy również o tym, że wielu mężczyzn nie potrafi zaspokoić „swojej” partnerki, która szuka „na zewnątrz” spełnienia. Seks turystyka jest bardzo dynamicznie rozwijającym się przemysłem, a coraz większą grupę odbiorców stanowią panie. Chłopcy dotrzymują kobietom towarzystwa, adorują je i podrywają, otrzymując w zmian bardzo drogie prezenty, także pieniądze, nigdy oficjalnie, choć obie strony doskonale wiedzą, o co chodzi. Jest to czasowo trwały związek, okresowa umowa umożliwiająca prowadzenie przyjemnego i beztroskiego życia. Panowie po prostu kulturalnie (tj. nieoficjalnie i nie bezpośrednio za pieniądze) się sprzedają. Jeszcze do niedawna taka sytuacja nie była możliwa, ale kobiety żądają dziś więcej i to bez cienia zakłopotania czy nieśmiałości. Wzrastające wymagania kobiet, niemożność ich zaspokojenia przez „przeciętnego” mężczyznę – to wszystko świadczy o kryzysie męskości. Wszechobecny seks, o którym głośno się mówi, przestał być tabu. W epoce dominacji mężczyzn (w epoce patriarchatu, jeszcze na początku XX wieku) kobieta miała nie odczuwać przyjemności płynącej z seksu, więc taki problem nie występował. Mężczyzna nie musiał wykazać się znajomością sztuki miłosnej, jego męskość (rozumiana tutaj przede wszystkim w sensie sprawności seksualnej) nie była zagrożona. Dziś, jeśli nie potrafi zaspokoić kobiety, nie zasługuje na miano prawdziwego mężczyzny. Przyznam, że mnie jako kobietę koniec zakłamania i wynoszenia na piedestał męskiej znajomości sztuki miłosnej, nawet gdy okazywała się całkowitą katastrofą, bardzo cieszy i odpowiada.
Kolejną zmianą budzącą niepokój mężczyzn, która może wskazywać na kryzys męskości jest coraz powszechniejsza akceptacja gejów. Upowszechnienie geja jako normalnego, całkowicie zdrowego mężczyzny wywołuje obawy i potęguje uczucie kryzysu męskości – pojmowanej w tradycyjny sposób. Mężczyzna prawdziwie męski ma żonę, którą rządzi i dzieci – które są dowodem jego „sprawności”. Upowszechnienie się nowego modelu rodziny (złożonej z dwóch panów) jest potężnym ciosem dla tradycyjnie pojmowanej męskości. Ważne, że mężczyzna – gej jest coraz częściej akceptowany i normalny. W ten sposób kategorie męskości jeszcze bardziej się „rozpływają”. Skoro męski może być również gej, jaki powinien być mężczyzna heteroseksualny? Coraz trudniej być mężczyzną, jeśli nie można nawet określić istoty męskości. Mężczyźni mają problem z dostosowaniem się do zmian, nie rozumieją ich. Wszechobecne media codziennie ukazują nowe wzorce męskości, a panowie po prostu się gubią.
Kolejnym wskaźnikiem kryzysu męskości jest moim zdaniem wzrastająca liczba samotnych mężczyzn. Kobiety nie potrzebują dziś mężczyzn w zasadzie do niczego. Same świetnie sobie radzą. Praca i zarobki – to nie stanowi już problemu; dziecko i macierzyństwo – również można się obyć (przynajmniej bezpośrednio) bez mężczyzny-wystarczy udać się do banku spermy z odpowiednią ilością pieniędzy i chęciami; samotność – single są coraz bardziej popularne i zadowolone ze swojej niezależności, nawet potrzebę satysfakcjonującego seksu kobiety mogą zaspokoić bez potrzeby i konieczności wiązania się na stałe z jakimś mężczyzną. Jeśli tylko kobieta chce, może dziś doskonale funkcjonować bez mężczyzny. Panowie utracili coś bardzo cennego – oazę spokoju i wsparcia, jaką były dom i rodzina. To im, bardziej niż kobietom, doskwiera samotność i to oni, bardziej niż kobiety zabiegają o trwałość związku. Myślę, że zachowanie takie wynika z faktu, że to przede wszystkim dla mężczyzn małżeństwo było i jest wygodą. W kulturze patriarchatu, nawet jeśli mąż nie kochał żony, miał zadbany dom, dzieci i ciepły obiad na stole oraz kochankę jako uzupełnienie całego przedstawienia. Idealny układ, który zaspokajał wszystkie jego potrzeby. Potrzebę miłości i bliskości zaspokajała kochanka, potrzebę spokoju – żona. Dziś nie jest już to możliwe. Egoistyczny i samolubny mąż zostaje sam; mężczyzna, który zdradza zostaje sam; mężczyzna niepotrafiący zaspokoić kobiety zostaje sam; mężczyzna stosujący przemoc domową zostaje sam. Stworzenie szczęśliwego i udanego związku z jedną kobietą jest dużo trudniejsze i wymaga czasu, którego w dzisiejszej kulturze nastawionej na sukces i walkę, mężczyźni po prostu nie mają. Te wszystkie zmiany warunkujące wzrastającą samotność mężczyzn – są moim zdaniem kolejnym wskaźnikiem kryzysu męskości.
Następnym wskaźnikiem jest większy niż kobiecy wskaźnik samobójstw mężczyzn. Denys A. de Catanzarro, psycholog zajmujący się przyczynami, dla których ludzie popełniają samobójstwa, przytacza w swojej książce „Motywacje i emocje” zatrważające dane, z których wynika, że odsetek mężczyzn popełniających samobójstwa na świecie jest przynajmniej sześciokrotnie wyższy niż analogiczny odsetek kobiet. Oznacza to, że mężczyźni znacznie trudniej adoptują się do zmian, a także gorzej od kobiet odnajdują się w sytuacjach stresowych. Zmieniający się model rodziny i społeczeństwa, także przymus ciągłej pogoni za kobietami sukcesu (a nie jak dawniej za samym sukcesem), potęguje kryzys męskości. Do walki „dołączają” coraz częściej odważne i wyzwolone kobiety.
Pogoń za coraz bardziej wymyślnymi i nierealnymi celami może również świadczyć o kryzysie męskości: „dążenie do doraźnych osiągnięć (np. sportowych, naukowych, majątkowych) służy poparciu niepewnej tożsamości męskiej”7. Iluż to panów uprawia ekstremalne sporty, aby choć przez chwilę poczuć adrenalinę, aby poczuć się męsko? Coraz popularniejsze stają się rajdy motocyklowe, nurkowanie, skoki spadochronowe i cała masa podobnych rozrywek. Niezwykle popularne jest także uprawnianie sportów walki, takich jak boks, karate, judo. O skali popularności tego typu rozrywek może świadczyć stały wzrost różnego rodzaju klubów oferujących możliwości treningu różnego rodzaju sportów walki. Wystarczy wpisać rodzaj preferowanego treningu w popularną wyszukiwarkę internetową, aby odnaleźć mnóstwo klubów sportowych oferujących bogaty wybór wszelkiego rodzaju treningu sportowego. Wielu panów zapisuje się do klubów organizujących treningi i choć nie są oni w stanie zrobić kariery sportowej (nawet tego nie chcą) za samą możliwość trenowania z najlepszymi płacą spore pieniądze. Dominuje przekonanie, że „(…) „prawdziwie męski” mężczyzna będzie wykorzystywał każdą sposobność do walki o honor, godność i chwałę w sferze publicznej. Owo przeczulenie na punkcie męskich wartości niesie jednak po swojej ciemniej stronie lęki i niepokój, które wywołuje kobiecość (…) Kobiecość zagrażająca męskości wzmacnia czujność, prowadząc, paradoksalnie, do nadmiernego zaangażowania w tak zwane męskie gry i sporty mające związek z przemocą, zwłaszcza zaś te, których efektem są widoczne oznaki męskości – na przykład sporty walki”8.
Według mnie wskaźnikiem kryzysu męskości jest potrzeba stałego „udowadniania” męskości przez coraz liczniejsze grupy mężczyzn
Kolejnym wskaźnikiem kryzysu męskości jest zmieniający się model rodziny, w którym mężczyźni nie potrafią się odnaleźć. To właśnie bezradność i poczucie bezsilności jest wskaźnikiem kryzysu. Trwałość rodziny przestaje być dziś wymuszona, w coraz mniejszym stopniu też wspierana jest przez okoliczności zewnętrzne, choćby takie jak
Kościół. Kobiety przejmują męskie role zawodowe. Często zdarza się, że to kobieta pracuje, bo mąż nie potrafi, lub nie może znaleźć pracy. Takie sytuacje będą coraz częstsze, bo więcej pracy w społeczeństwie konsumpcyjnym będzie dla kobiet. „Odwrót od dymiących kominów i taśm montażowych oraz rozwój sektora usług i dziedzin wymagających wysokich kwalifikacji to czynniki sprzyjające kobietom. Wciąż przybywa miejsc pracy w biurach, medycynie, szkolnictwie, handlu, wszelkiego rodzaju usługach. Te zawody z reguły nie wymagają męskiej siły fizycznej. Wiele z nich pozwala na pracę niepełnoetatową lub elastyczny czas pracy – co jest ważne dla kobiet”9. Brak możliwości utrzymania rodziny to dla wielu mężczyzn olbrzymi problem, także dlatego, że zagraża poczuciu ich męskości (rozumianej tutaj jako moc zapewniania bytu i utrzymania siebie i rodziny).
Czy istnieją jeszcze „fajni” mężczyźni?
Ze zjawiskiem kryzysu męskości, zetkną się wszyscy mężczyźni, ponieważ głównym czynnikiem generującym ten kryzys jest rozrastające się błyskawicznie społeczeństwo nieustającej konsumpcji. Poza tym, żyjemy w epoce upadającego patriarchatu. Współczesny mężczyzna zajmuje i będzie zajmował w społeczeństwie coraz słabszą pozycję. Często będzie nieprzygotowany do pełnienia swojej roli w wymiarze społecznym, psychologicznym, duchowym. Czy zatem już wkrótce zabraknie dla nas drogie panie interesujących, pociągających mężczyzn, z którymi będziemy chciały żyć? Być może, nie. Myślę, że choć z kryzysem męskości zetkną się wszyscy panowie, skutki i zakres, w jakim kryzys dotknie mężczyzn, będą bardzo różne.
Grupa wykształconych mężczyzn o liberalnych poglądach jest najmniej zagrożona – dla nich zmieniająca się rzeczywistość nie będzie stanowić problemu. Fakt, że kobiety zdobywają silną pozycję będzie zachęcający i pociągający. Tacy mężczyźni stworzą z kobietami prawdziwie partnerskie związki i wpierając się nawzajem, będą realizować się w pracy, domu, w życiu. Inna grupa to mężczyźni, którym taki układ również będzie odpowiadał, choć z innych powodów. Lenie, pantoflarze, również będą zadowoleni (ale uwaga – muszą to być przebiegłe lenie!). Jeśli uda im się zdobyć kobietę pracującą, która chce realizować swoje aspiracje zawodowe, będą grzecznie siedzieć w domu, zajmować się dzieckiem i w zamian wieść stosunkowo beztroskie życie pasożyta. Wielu kobietom będzie odpowiadał uległy i pomocny mąż, choć istnieje niebezpieczeństwo, że pewnego dnia znudzona „pani” zechce go zmienić (kiedyś to mężowie „wymieniali” starzejące się żony na młode, piękne kobiety, dziś takie sytuacje będą zdarzały się dalej, ale wymieniającym nie będzie już tylko mężczyzna…). Mężczyźni będą musieli zabiegać o to, żeby kobieta była zadowolona, aby ich nie „zwolniła”. Najtrudniej będzie mężczyznom, którzy mają zakorzeniony tradycyjny system wartości, dla których epoka patriarchatu byłaby rajem. Oni będą mieli największe problemy z zaakceptowaniem nowego ładu, ze znalezieniem partnerki. Z czasem, jeśli nie zmienią swojego nastawienia, będzie coraz gorzej. Nawet, jeśli teraz uda się im znaleźć uległą, spokojną kobietę, mogą pewnego dnia nie poznać żony, której znudzi się być podległą. Wzrastająca świadomość kobiet i ich pozycji mobilizuje kobiety nawzajem.
Zdaniem Helen Fisher, z którą całkowicie się zgadzam, tendencja ta się utrzyma. Obserwując zmiany dokonujące się we współczesnej kulturze, a także biorąc pod uwagę wskaźniki kryzysu męskości jakimi są: wzrastająca męska prostytucja, coraz powszechniejsza akceptacja gejów, wzrastająca liczba samotnych mężczyzn, wyższy niż kobiecy wskaźnik samobójstw mężczyzn, pogoń za coraz bardziej wymyślnymi i nierealnymi celami, a także zmieniający się model rodziny, wydaje się, że przewaga kobiet będzie rosła. Myślę, że nadchodzące zmiany są nieodwracalne i stale postępują, gdyż kultura konsumpcji „wkrada” się do właściwie każdego wymiaru naszego codziennego życia. Wydaję się, że od konsumpcji i od konsumeryzmu nie da się uciec, trzeba więc, moim zdaniem, spróbować się do niej przystosować, może nawet „polubić” nowe? Wydaje się, że jest to najlepsza metoda, a kobietom łatwiej niż mężczyznom, jest zaakceptować zmiany. Nic dziwnego. Kobiety „wychodząc” z kuchni, z domu, zdobywają wykształcenie i zaczynają robić coraz częściej błyskotliwe kariery. Są więc, dużo bardziej od mężczyzn, którzy tracą dominująca pozycję, zadowolone.
Zjawisko kryzysu męskości nie jest wyłącznie produktem społeczeństwa konsumpcyjnego; wiele przemian społeczno – politycznych miało wpływ na jego obecną formę. Kryzys męskości dotyczy wszystkich mężczyzn (o czym już pisałam) i stale przybiera na sile. Mamy dziś do czynienia z poważnym, często nieuświadamianym problemem mężczyzn, który z pewnością w najbliższym czasie nie zniknie (przynajmniej do momentu, aż mężczyźni nie zaakceptują zmieniającej się roli i pozycji kobiety, która zaczyna dominować). Niemożliwy jest bowiem powrót do dziewiętnastowiecznego modelu rodziny bez cofnięcia zegara czasu i wycofania kobiet z rynku pracy, a to wydaje mi się już niemożliwe.
Joanna Koperska
Przypisy:
——————————————————————————
1. Melosik, Z. Kryzys męskości w kulturze współczesnej, Wyd. Wolumin, Poznań 2002, str. 10.
2. Bunda, M. Piastun i żywicielka, w: „Polityka”, nr. 23, 10 czerwca 2006, Str.10.
3. Bunda, M. Matka, żona i kochanka, w: „Polityka” nr 16, 22 kwietnia 2006, str.8.
4. Fisher, H. Pierwsza płeć, wyd. Jacek Santorski & CO, Warszawa 2003 str. 45.
5. Buss, D. Psychologia ewolucyjna, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2003, str. 364.
6. Podlaszewska, K. Anioł czy Hetera. Demistyfikacja kobiecej natury i nadchodząca ginokracja, w: „Odra”, nr.11, listopad 2004, str.17.
7. Johnson, R. On, być mężczyzną we współczesnym świecie, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co, Warszawa 1989, str. 14.
8. Bourdieu, P. Męska dominacja, str. 65.
9. Fisher, H. Pierwsza płeć, wyd. Jacek Santorski & CO, Warszawa 2003, str.47.