Czy może czasem także się zdarza, że nadmiernie okazywane dobro powraca do nas jako zło, a my dopiero wtedy zaczynamy się zastanawiać, jak mogło dojść do faktu zezwolenia na wykorzystanie nas przez innych ludzi?
      
Jak więc brzmi definicja zdrowia psychicznego? Czy słyszał ktoś o tak zwanym zdrowym egoizmie?
       
Encyklopedyczne rozumienie zdrowia psychicznego to stan braku zaburzeń psychicznych. Ale liczne próby rozwinięcia tak prostej definicji są podatne na krytykę i mało przydatne dla przeciętnego człowieka. Tak więc chyba nie do końca chodzi o to, by dobre samopoczucie kojarzyć wyłącznie z brakiem zaburzeń psychicznych.
      
Więc o co?
Czy nie czujemy się najlepiej wtedy, gdy postępujemy w zgodzie z własnymi odczuciami? Gdy czynimy i mówimy to co aktualnie odczuwamy, rozładowując tym samym powstałe w nas napięcie? Taki model reakcji na bodźce z zewnątrz i na rodzące się w nas odczucia należałoby jeszcze ubrać w kulturę wyrażania emocji i… można ruszać w świat.  
       
Powyższy sposób oczywiście nie nadaje się do zastosowania w praktyce przez wszystkich ludzi. Osoby mające problemy z kontrolowaniem swoich emocji czy stanów psychicznych zdecydowanie powinny udać się do specjalisty w celu zrównoważenia i wprowadzenia większej wewnętrznej harmonii. Natomiast ci, którzy albo w darze od Natury, albo dzięki swej własnej pracy i mobilizacji posiadają zdolność kierowania swoimi emocjami mogą zwrócić się w stronę zdrowego egoizmu.
       
Wyrażenie to dla niektórych może brzmieć nieco złowrogo, ale zapewniam, że oznacza ono jedynie trwałe ustanowienie i wyznaczenie mocnych granic pomiędzy sobą a ludźmi wpływającymi na nas toksycznie. Po co ktoś miałby burzyć to, co o własnych siłach i z wielkim trudem wybudowaliśmy? Nawet zwierzęta wyznaczają swe terytoria. I fakt, iż nie kierują się one niskimi pobudkami (znanymi wyłącznie ludziom) lecz ich postępowanie generowane jest przez Naturę, może tylko działać na korzyść i przekonywać do naśladowania zwyczaju wyraźnego określania własnych granic zewnętrznych.
       
Przy znaczących dla nas i innych wypowiedziach należy króciutko przeanalizować, czy nasze słowa dadzą stosunkowo większą korzyść czy niekorzyść. Czy przyniosą więcej szkód czy pożytku – oczywiście w rozumieniu stopnia odczucia pozytywnego stanu emocjonalnego wywołanego danym zachowaniem. Na szalach ważymy skutki milczenia, dyplomatycznej wypowiedzi czy też ataku słownego. Rozważamy wpływ na nas samych, na inne osoby i wreszcie podejmujemy decyzję, jaki rodzaj końcowej atmosfery emocjonalnej da nam największą satysfakcję i zadowolenie. Pamiętajmy wciąż jednak o kulturze wyrażania emocji.
       
Takie podejście uwalnia nas często od poczucia winy, gniewu czy żalu. Pozwala się zdystansować od epicentrum wybuchu emocji, a także wkłada nam w ręce gotowe narzędzie sterowania emocjami nie tylko swoimi, ale i innych ludzi. Im większa odległość od bitwy, tym szersze pole widzenia. Możemy dostrzec takie horyzonty zdarzeń, która są niewidoczne dla uczestników słownych i emocjonalnych potyczek, prowadzących zaangażowane w nie osoby do szybkiego wyczerpania. My natomiast w takiej sytuacji wciąż zachowujemy zdolność jasnego myślenia i umiejętność podejmowania decyzji podyktowanych szerszym ujęciem rozgrywających się wydarzeń.
       
Obserwując dany przypadek czy sytuację z dystansu zawsze dostrzeżemy znacznie więcej, niż gdybyśmy uczestniczyli w niej bezpośrednio. Ujęcie schematów i konstrukcji zachowań innych ludzi pozwala na wysnucie wniosków i przewidywań co do zakończenia. A posiadanie takich informacji daje nam przewagę.
       
Korzystajmy więc z narzędzia, jakim jest życie w zgodzie z samym sobą. Bo nie tylko uchroni nas ono przed nadmiernym stresem, ale również może doprowadzić do odniesienia sukcesu i uzyskania tego, czego pragniemy.  
       
Można też powyższą kwestię zsyntezować do stwierdzenia, że powinniśmy żyć wyłącznie chwilą obecną, bo teraźniejszość to jedyne, co naprawdę posiadamy.  Życie w zgodzie z rytmem swoich odczuć to zaniechanie wewnętrznej, sabotującej nasze starania, walki z samym sobą. Jedna część nas chce tak, a druga inaczej. I gdzieś tam w głębinach psychiki dochodzi do wybuchów emocji – obserwowanych przeważnie jako nadmierna nadpobudliwość emocjonalna – i walki pochłaniającej potężny potencjał naszej energii. Spalamy się nawet nie będąc świadomi dlaczego, ani jak tracimy swe siły. Czujemy się słabsi i niespokojni. Brak nam sił, by zbudować w prawdziwym życiu funkcjonujący tylko w sferze marzeń nowy rozdział.    
       
A szkoda…
Bo gdy w życiu zaczyna brakować uśmiechu, gdy trudno uruchomić naturalną zdolność do śmiania się – tym samym dokładamy naszemu organizmowi ciężaru walki z chorobami. Śmiech bowiem można porównać do aerobiku całego organizmu, który wywołuje nawet doświadczalnie obserwowany wzrost odporności.
       
Naturalna zdolność do czucia się szczęśliwym oraz pozytywnego myślenia owocuje wprost nieproporcjonalnie do włożonego wysiłku w celu wykreowania pozytywnej wizji przyszłości. Jako efekt sprzężenia zwrotnego otrzymujemy zdrowe i pozytywne, naszpikowane odczuciem szczęścia życie.
       
Trzeba znaleźć solidne motywacje, by postawić na sukces w możliwie wielu dziedzinach życia. W obecnych czasach jest to niejednokrotnie życiowa konieczność.  Jeśli nie podejmiemy takiej decyzji w czas, można liczyć się z tym, że w przyszłości wiele osób będzie musiało zmierzyć się z dopadającymi je skłonnościami do depresji i wycofaniem się z aktywnego i dającego tak wiele radości codziennego życia.

Fragment pochodzi z książki "Żyć 150 lat – prawda czy fikcja?"
Bożeny Zambrzyckiej – psychoterapeutki i autorki książek:
"I ty możesz schudnąć" + CD     (cena 29 + 9 pln wysyłka za pobraniem)
"O czym każdy milioner wie"   (cena 19 + 9 pln wysyłka za pobraniem)
"Potężna moc relaksacji" + CD   (cena 29 + 9 pln wysyłka za pobraniem)
"Żyć 150 lat – prawda czy fikcja?"  (cena 19 + 9 pln wysyłka za pobraniem)
Zamówienia : 603 805 603 . Zapraszamy też do tajemniczego świata piękna!